Ludzie lubią przychodzić z nim na imprezy. Lubią, gdy jest przy nich na przerwach w szkole, przy kawie na balkonie, czasami przy zwykłej rozmowie, żeby się pewniej czuć. Kobiety zostawiają na nim tylko ślady szminki i krótką myśl, że po niego wrócą. Piszą o nim w gazetach, tworzą reklamy, widać go w blaskach fleszy razem z innymi gwiazdami. Jest tolerancyjny – nie ma dla niego podziału na bogatych i biednych, młodych i starych. To on jest tym, do którego się zgłaszają, gdy coś się stanie. Nieważne, czy to złe, czy dobre chwile w życiu. Potrafi pocieszyć i uspokoić, potrafi być... Papieros.
14.04.12 r.
*** Tak dla warsztatu napisałam drabble... Pierwszy raz, więc może nie wyszło najlepiej.
Umyślnie pisałam "go, z nim, przy nim, on, o nim", etc, ponieważ go uosobiłam do ludzkiej postaci, by pod koniec się okazało, że jest to zwykła rzecz. Gdy użyłam zwrotu "ludzie lubią" nie zastanowiłam się w sumie nad tym głębiej. Tak czy siak, myślę, że, gdybym pisała to drugi raz, napisałabym tak samo, ponieważ całość miała być taka bezosobowa, bez widocznej, opowiadającej osoby. :)
- a Ty? Taka forma zawsze mnie zastanawia. Jakby autor się nie wliczał. Był ponad. I może dlatego to błąd.
przychodzić z nim na imprezy.
Czy na pewno z nim? Ja z nim nie przychodzę. Ale duże prawdopodobieństwo, że je mam.
Lubią, gdy jest przy nich na przerwach w szkole
Zastosowana "naciągana anafora" mnie nie łapie. Czy jest przy nich na przerwach? Chyba nie muszę dowodzić, że nie. To nie człowiek czy zwierzę, by był.
widać go w blaskach fleszy razem z innymi gwiazdami.
Nie jest gwiazdą. A z ww. wypowiedzi można tak wywnioskować.
To on jest tym, do którego się zgłaszają, gdy coś się stanie.
Nie zgłaszamy się do niego. To nie psycholog. Sięgamy. Można było to ująć w inną metaforę.
---
Jako drabble popełniłaś małe faux-pas. Myślę, że to nie to. Ale ciekawie się Ciebie czyta. I tu pozostawiam Ci pole do popisu.