Menu
Gildia Pióra na Patronite

cchciałam abyś mnie zrozumiał

cottii

cottii

Już byłam spóźniona… W samochodzie zadzwonił telefon czy jedziemy?
-Ta jakieś 15 minut i będziemy.
Parę osób,.. gwar, hałas, dzieci biegały po mieszkaniu całe szczęśliwe i zadowolone.
Przecież to urodziny, wiec jak mogło być inaczej.
Usiadłam gdzie w kącie nie miałam ochoty na dłuższe pogawędki, może raczej plotki…
Wszyscy pytali dlaczego sama? Uśmiechając się nie krzywo mówiąc
-a ja nie wystarczę…?
Tort ,szampan, a później wyszliśmy na zewnątrz… tam grill i jakieś wspomnienia z dzieciństwa .
Tak jest jak się spotykamy w gronie kuzynostwa.
Nie chciałam nic im mówić choć w sercu miałam żar pragnienie aby powiedzieć … Słuchałam, uśmiechałam się, lecz myślami byłam gdzieś daleko, byłam z tobą.
Chciałam już jechać, ale Kinia prosiła aby jeszcze trochę zostać dopiero rozbawiła się na dobre…
Chwila się przeciągała, a ja siedziałam jak na szpilkach… wiedziałam ,że na mnie czekasz.
Kiedy już wsiadałam do samochodu Mirek mnie zatrzymał żegnając się ze mną powiedział
- nie zrób głupstwa zastanów się jeszcze …- i nie chciał dokończyć.
Powiedziałam
- dokończ, bo nie wiem o co chodzi…- nie chciał, aż w końcu powiedział
- wiem że cos się dzieje u ciebie w związku…
I wtedy pękłam nie zaprzeczałam , chciałam to powiedzieć
- tak to koniec! będziemy się rozwodzić, już nie mam siły, jest źle, a ja już nie chce ukrywać…
Konsternacja, cisza…
- jak przecież nic nie widać, zawsze wyglądacie jakby było ok…
- właśnie wyglądamy i tylko wyglądamy, już nie chce naprawiać to się już ciągnie latami….
Wysłuchał i powiedział
- nie wiem zrób jak uważasz, pamiętaj że ja jestem z tobą
Płakałam wsiadając do samochodu, on przytulił mnie jeszcze raz i powiedział
- zrób tak aby ci było dobrze
Jechałam, a łzy same leciały mi jak grochy…
Byłam pewna, że za chwile ukoję swój ból ale i lekkość ze już wiedzą w tobie.
W domu oczywiście nie było „lokatora-męża” przecież sobota to impreza musi być… nie tęskniłam za jego obecnością nawet byłam szczęśliwa że go nie ma…
Szybko otworzyłam laptopa włączyłam GG napisałam - Kocham Cie
Cisza … była długa wiec wysłałam smsa.
Okazało się, że poszedłeś do znajomych… pomyślałam dobrze, ale szkoda że nie wiedziałam…
mogłam się tak nie spieszyć, mogłam zostać tam jeszcze chwile , tak jak oni chcieli.
Siedziałam sama z łzami w oczach. I nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić było mi smutno i czułam się okropnie…
Zadzwoniłeś... a ja nie wiedziałam jak mam ukryć złość, może bardziej brak informacji, że nic mi nie powiedziałeś. Chciałeś do ludzi ,ale zapomniałeś o mnie… tak myślałam…
Byłeś zły na mnie, wiem poczułeś się ubezwłasnowolniony, ale to nie tak…. Chciałam tylko informacji nic więcej …Wyłączyłeś się, nie chciałeś rozmawiać…
To było okropne żaden argument nie przemówił… czułam jak mnie karzesz
Milczałeś i miałeś na to tyle siły… ja wyrywałam włosy i płakałam zanosząc się w głos.
Nie umiałam się powstrzymać wysyłałam smsy dzwoniłam, płakałam i obiecałam sobie ze już nie zadzwonię już nie wyślę smsa,… tez będę twarda…. Ale ja tak nie umiałam serce mnie bolała okropnie nie chciałam już nic tylko powiedzieć Ci – PRZEPRASZAM! i zasnąć…
Niestety sen mi też nie sprzyjała. Całą noc chodziłam po domu i prosiła – Zadzwoń!
Myśli mi się kołatały w głowie nie chciało mi się już żyć… po co? dla kogo? Nikomu nie byłam potrzebna nikt mnie nie chciał… chciałam umrzeć w tej jednej chwili… zasnąć i się już nie obudzić.
Kiedy ty milczałeś ja zamykałam jakiś rozdział swojego życia. Zadając sobie pytanie: Czy to zmowa ? Czy ja na prawdę jestem taka zła? Czy to grzech tak mocno kochać?

Napisałaś nad ranem
- Kocham Cie! Moje życie już się kończy! Nie pisz i się nie odzywaj! Proszę!
Nie wiedziałam co mam zrobić, abyś chciała mnie wysłuchać… dzwoniłam, znów pisałam…
Telefon już nie działał …
Znów płakałam teraz już z bezradności i już nie miałam siły…. Chciałam zasnąć, ale jak?
Kiedy rano napisałeś …
- Wczoraj napisałaś, że to koniec a dziś chcesz rozmawiać ?
Nie było żadnego KOŃCA, nie chciałam cie stracić nie potrafiłam żyć bez ciebie, a ten sms dał mi tylko nadzieje ze mogę jeszcze coś wytłumaczyć...
Nie chciałam cie zawieść Kocham cie.
Gdy zadzwoniłeś chciałam ci się rzucić na szyję i krzyczeć PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! Udało mi się jednak wykrztusić przez łzy cicho przepraszam….
Rozmawialiśmy i tłumaczyliśmy sobie każdą bolącą chwile… na koniec mnie kochałeś tak jak to ubóstwiam….
Nie chce już do tego wracać, proszę rozmawiaj ze mną, bo cisza mnie zabija…
Dziękuję, że jesteś .
Kocham Cie i nigdy nie przestanę.

416 wyświetleń
5 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!