Menu
Gildia Pióra na Patronite

Nie wiem dlaczego cię kocham.

sybil08

Jest to rozpoczęcie mojej książki.

-On jest inny niż ty – wyrwała się z moich objęć – Jest bardziej stanowczy, wyrozumiały, mniej impulsywny – zrobiła krok do tyłu, lecz w dalszym ciągu nie patrzyła mi w oczy, wzrok najpierw skierowany gdzieś za mnie teraz przeniosła na swoje buty – i czasami… -urwała, wciągnęła powoli powietrze –czasami potrafi mnie rozśmieszyć - Dokończyła, jej głos brzmiał jakby miała to wyćwiczone przed lustrem, nadal wpatrywała się w tenisówki.
Poczułem się, co najmniej dziwnie, coś we mnie pękało, jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, że nadszedł czas, w którym zmieniają się drobne rzeczy, ale zmiany te będą mi towarzyszyć do końca życia.
Patrzyłem na nią, na tą niewysoką, zielonooką dziewczynę, której porcelanowa cera sugerowała kruchość, stała przede mną a ja zdawałem sobie sprawę, że ją tracę. Musiałem coś zrobić, cokolwiek. Żeby tylko została, przy mnie, w moim życiu. Położyłem, więc dłonie na jej ramionach.
-Potrafi cię rozśmieszyć – Szepnąłem, było stwierdzenie, nie pytanie, chciałem coś jeszcze dodać, ale poczułem, że zaczęła drżeć, zacisnęła dłonie w pięści. Nie wiedziałem, dlaczego, ale emocje, które u niej wywołałem były na tyle silne, że musiała walczyć sama ze sobą żeby się nie rozpłakać. Znałem ją doskonale, stąd moje wnioski. Najprawdopodobniej będzie płakać dziś wieczorem dopiero w swoim pokoju, nie tu, nie teraz, nie przy mnie. Taka już była, pełna emocji, ale równocześnie niepotrafiąca ich ukazywać innym. Jedną dłoń, nadal zaciśniętą położyła na mojej klatce piersiowej, była nadal spięta.
-Spójrz na mnie, proszę.. – Usłyszałem swój błagalny ton, jednak ona nie zareagowała, ująłem jej twarz w dłonie i skierowałem w moją stronę. Miała zamknięte oczy. –Posłuchaj… –szepnąłem nadal nie dając za wygraną -… wiesz, że nie jestem dość dobry dla ciebie, ani zbyt inteligentny, ani zbyt błyskotliwy, wiesz, że jeśli będziesz chciała odejść to nie zatrzymam Cię na siłę, bo zrobiłbym dla Ciebie wszystko -paplałem bez ładu i składu - a moje życie bez Ciebie nie miałoby sensu, bo odkąd pierwszy raz pojawiłaś się w moim życiu, stałaś się dla mnie najważniejsza…- Otwarła oczy, a ja nie wiedziałem, co jeszcze powiedzieć, nie wierzę, mam ponad metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, jestem dobrze zbudowanym mężczyzną i głos mi się załamał przed stojącą przede mną drobną dziewczyną, która ledwo, co odrosła o ziemi.
-Poczekaj –wykorzystała moment – on jest świetnym i miłym chłopakiem – dodała powoli a każde jej słowo było kolejnym soplem wbijanym w moje serce – i jest przystojny, a moi rodzice go uwielbiają, ale… a… ja go nie kocham - jej głos był coraz cichszy – nie chce go ranić, nie potrafię z nim być.
Dosłownie zaniemówiłem. Znów. Ale tym razem czułem coś innego, to było dokładnie tak jak to mówią, jakby kamień spadł mi z serca. Przysunąłem się do niej, jedną dłoń wsunąłem w jej włosy, to był taki delikatny gest, a marzyłem o nim od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłem tą małą blondynkę z każdym włosem sterczącym w inną stronę.
-Kocham Cię –usłyszałem i zamarłem, otworzyłem szerzej oczy, odsunąłem ją od siebie na odległość mojego ramienia. W jej oczach nagle zalśniły łzy. Nie rozumiem, co się dzieje? Co znowu jest nie tak?
-Rozumiem –powiedziała bardziej do siebie niż do mnie- nie chcesz mnie.
Trzymałem w ramionach dziewczynę moich marzeń, która wyznała mi miłość a ja jak ostatnia ofiara nic jej nie odpowiedziałem, tak mogła to źle odebrać.
-Jesteś całym moim światem, kocham cię, po prostu myślałem, że nasze dzisiejsze spotkanie jest pożegnaniem –Powiedziałem zgodnie z prawdą.
Jej dłoń na mojej piersi otwarła się. Powoli jej spięcie mijało, czułem to. I nareszcie poczułem jeszcze jedną rzecz, tak upragnioną, od zawsze, poczułem się tak jakbym nareszcie odnalazł swój dom. Tutaj. Z nią.
A ona beztrosko zarzuciła dłonie na moją szyję, oparła się na nich delikatnie i powoli zaczęła robić się coraz wyższa, stawała na palcach, odruchowo zniżyłem się na wysokość jej ust, ku mojemu zdziwieniu przechyliła się i pocałowała mnie w policzek, po czym szeroko uśmiechnięta zdjęła dłonie z mojej szyi i zrobiła krok do tyłu…

W tym momencie zawsze się budzę…

9077 wyświetleń
137 tekstów
4 obserwujących
  • anioleek

    23 May 2010, 13:08

    Po przeczytaniu już małego fragmentu otwierają się wrota wyobrazni... gdzie oknami są emocje tj: radosc, lzy, niepewnośc, fascynacja i ,,motylki w brzuchu" . Czyta się lekko a przy okazji marzy. Jest w nim słodycz i anielskosc. Moja wyobraznia została poruszona dziekuje. Zycze powodzenia!

  • pierdzielsie

    15 May 2010, 19:06

    Ah! Świetnie napisane, miło i szybko się czyta i zakończenie tego fragmentu takie nieoczekiwane i bardzo trafione. Brawo! :)) Powodzenia w pisaniu :))

  • marzenia.

    15 May 2010, 17:14

    Ja nie mogę, po prostu, jakie świetne.
    Jejku, ba! Świetne mało powiedziane, tak jak 'osoba' pode mną proszę o odezwanie się przy następnym 'dodaniem'.

  • 13 May 2010, 23:12

    chciałabym przeczytać całką książkę :>

  • 13 May 2010, 01:07

    swietne, swietne, swietne:) czekam na calosc w takim razie. i prosze o info gdyby powstal ciag dalszy