Menu
Gildia Pióra na Patronite

Tatuaże

Sheldonia

Sheldonia

Idę sobie zamaszyście
i opada ze mnie życie jak jesienne liście...

W. Broniewski

- Dla niektórych obietnice to małe kłamstewka obleczone w wielkie słowa. On należy do tych niektórych… Ale to nic, bo przecież mi nie zależy. Nigdy nie zależało. Od kilku dni nie chce mi się nawet wstać z łóżka. Od kilku dni nie mogę spojrzeć w lustro. Nie widzę nawet sensu w myciu włosów czy zębów, bo nigdzie nie mam ochoty wyjść. Jakoś przypadkowo się złożyło że te kilka dni temu przestał się do mnie odzywać. Ale to przecież nie może mieć ze mną nic wspólnego. Nawet go nie kocham… Tylko boli mnie trochę serce i ciało bez poczucia, że jest. Ale przecież to jest niemożliwe, żeby ciało tęskniło, nie powiadamiając o tym moich uczuć. Prawda? Ale wiesz, że ja za nim nie tęsknie. Nie... Ja go przecież nawet nie lubię. Wkurzał mnie, kiedy przy wszystkich czochrał moje włosy, kiedy łapał mnie za rękę, a nie powinien, kiedy setny raz prosił, żebym usiadła mu na kolanach. Nawet teraz mnie wkurza, bo o nim myślę, mówię, piszę… A najbardziej go nienawidzę za tę nadzieję, którą wlewał w moją duszę litrami. Nadzieję, że moje wygłodniałe ciało może liczyć na podobne pieszczoty co ostatnim razem. Nienawidzę go za te „kiedyś”, które nigdy się nie spełniło tylko przesuwało w czasie. Za każde „postaram się”, które oznaczało zaledwie tyle samo co „zapomnę, ale łudź się dalej”… A najbardziej mnie wkurza sam fakt, że mam ochotę podejść do niego i walić z całych sił pięściami po jego torsie, żeby go bolało… Żeby wziął mnie w ramiona i mną wstrząsnął, na tyle mocno, żeby wywietrzały mi z głowy wszystkie te głupie uczucia. Wpadłam w swoją własną pułapkę… Sama zaplątałam się w jego sieć, zawinęłam w kokon i podałam mu się na tacy. I jeszcze go obwiniam za swoją naiwność. A ja tylko szukałam w drugim człowieku człowieka. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nasza przyjaźń działała w jedną stronę. On wylewał swoje żale, ja pocieszałam, ale kiedy ja miałam gorszy dzień, jedyne co dostawałam w zamian to sms o treści „będzie dobrze” i obietnica rychłego spotkania, które nigdy nie nastąpiło. Ale przecież mi nie zależało, prawda? W życiu bym się nie przyznała, że zakochałam się w takim idiocie… Nie przyznałabym się nawet wtedy, kiedy lufa pistoletu parzyłaby mi skroń… Jestem na niego zła (zła, chociaż w głowie mam wiele niecenzuralnych słów bardziej oddających mój nastrój i odczucia), że mu tak nagle przeszło. Po co zaczynał, po co poruszał tymi wrażliwymi strunami, po co…
- Uspokój się! Co ty wygadujesz? Ty nie potrafisz kochać. Zapomnisz o nim, jak o poprzednich. Przecież wiesz… - Powiedział cicho i zalał mnie zielenią swoich smutnych oczu.
- Może faktycznie nie potrafię… Może masz rację. Ale w takim razie, czemu mnie tak kłuje dziwnie i boli tak w środku, chociaż do końca nie wiem gdzie? Czuję się, jakbym żyła na oparach, a on był jedyną ładowarką, która może przywrócić mi chęć do życia…
Skrzywił się po tych słowach zupełnie jakby, ktoś wbił mu nóż w serce aż po samą rękojeść i nieprzyjemnie zaczął w nim wiercić, kręcić… Udałam, że niczego nie zauważyłam.
- Jak możesz tęsknić za kimś, kto cię kompletnie nie szanuje? Nie widzisz tego, że dla niego istniejesz tylko wtedy, kiedy potrzebuje twojego ciała? Ciała, słyszysz!? Jego nie obchodzi, że płaczesz wieczorami, gdy czytasz wiersze… że pieścisz każde warzywo i delikatnie badasz jego fakturę, zanim starannie pokroisz je i zrobisz sałatkę… że masz swoją ulubioną gwiazdę, którą nazwałaś „Dulcynea”… że nie lubisz miodu w żadnej postaci… że kochasz swoje dwie szynszyle, które są dla ciebie jak dzieci… Nie obchodzi go, co oznacza twój tatuaż na nadgarstku… czemu boisz się wody… dlaczego nie jadasz publicznie… kiedy masz urodziny… o czym marzysz i dlaczego akurat o domku w górach, w tych konkretnych górach…Nie wie, że robisz najlepszą zapiekankę pod Słońcem... że wzruszasz się przy muzyce Myslovitz... że uwielbiasz „Samotność w sieci"... że lubisz wypowiadać słowo „rabarbar"... Nie ma pojęcia, skąd na Twoich rękach te blizny... że uwielbiasz poezję... że nigdy nie byłaś nad Morzem... że jesteś pół góralką... Nawet pewnie nie zauważył, że masz szare oczy... - Po dłuższej chwili ciszy, dodał szeptem – Nie widzisz tego…?
Zabolało. Łzy nie chciały jednak płynąć, jakby ciało się na mnie obraziło, nie wiadomo za co… Wstałam z fotela i w powoli zapadającym mroku lawirowałam między meblami, aby dotrzeć do niego, siedzącego na podłodze obok drzwi. Uklęknęłam obok, wzięłam jego twarz w dłonie i pocałowałam w rozpalone usta. Jego ciało drżało od nadmiaru emocji wywołanych rozmową i moją bliskością. Pachniał mężczyzną, ciepłem, miłością i tęsknotą. Usiadłam na jego nogach, nie przerywając kontaktu ust, objął mnie niepewnie w pasie i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie. Zdjęłam swoją białą podkoszulkę, ukazując mu sterczący, skromny biust, jego oczy zapłonęły. Usłyszałam tylko:
- O tym nie wiedziałem… - Powiedział, delikatnie kreśląc palcem kształty w miejscu, w którym znajdował się kolejny tatuaż.
Powoli zaczęłam rozpinać guziki jego czarnej koszuli, z każdym oswobodzonym, moim oczom ukazywały się kolejne wyrzeźbione mięśnie. Na koniec pępek i jakże podniecający pasek włosów ciągnący się aż do paska u spodni, prowokując do śledzenia go dalej.
Odchyliłam głowę w tył, dając mu tym samym otwarte pole do popisu. Całował szaleńczo moje piersi, jednocześnie ściskając je w swoich dużych dłoniach. Od czasu do czasu mój krzyk przecinał pokój… Wstałam w końcu i podając mu dłoń, pomogłam wstać z podłogi. Trzymając za rękę, pociągnęłam go w stronę sypialni. Zanim dotarliśmy do łóżka, oboje byliśmy nadzy. Położył się na mnie i rozpoczynając od ust, wyruszył w wędrówkę po moim ciele. Smakował każdego kawałka po kolei, nie ominął nawet pępka. Gdy zsunął się niżej, usłyszałam ciche mruczenie:
- Jest i kolejny…
Przy tym tatuażu, z racji miejsca, zatrzymał się trochę dłużej. Pragnęłam go niesamowicie mocno, czułam, że on też się niecierpliwi.
- Chodź tutaj do mnie. – Powiedziałam i pociągnęłam go za włosy, dając tym samym do zrozumienia, by wrócił do moich ust.
Już po chwili byliśmy jednym ciałem wijącym się w sobie od podniecenia i rozkoszy. Serce mi łomotało, gdy trzymał mnie w ramionach, jakbym była z porcelany. Nawet na chwilę nie zmrużył oka, jakby nie mógł uwierzyć, że w końcu jestem jego. Gdy doszedł, położył się obok, a ja położyłam się na jego torsie. Sapiąc, trawiliśmy wydarzenia ostatniej godziny.
Podniosłam powoli głowę i napotkałam jego smutny wzrok prześwitujący mnie na wylot. Szeptem… Szeptem, by nie mącić ciszy, powiedziałam:
- Kocham cię.
- Pięknie kłamiesz. – Usłyszałam tylko w odpowiedzi.
Niebezpiecznie jest, gdy ktoś zna nas lepiej od nas samych...

4848 wyświetleń
120 tekstów
43 obserwujących
  • Lacrimas

    31 March 2012, 11:57

    Bardzo, bardzo, bardzo dobre. Naprawdę świetnie to opisałaś, Lauro. :) I zgadzam się w 100%-ach : "Niebezpiecznie jest, gdy ktoś zna nas lepiej od nas samych... " - choć czy tak do końca jest to możliwe?

  • Canaletta

    30 March 2012, 10:21

    Niebezpiecznie jest tkwić w takowych "związkach" i pięknie okłamywać siebie samych...

  • PetroBlues

    29 March 2012, 16:11

    Naprawdę przyzwoicie pod względem technicznym, przyjemnie się czyta. To mój pierwszy od dawna plus dla opowiadania. Daję go z czystym sumieniem:)

    Pozdrawiam:)

  • 29 March 2012, 15:07

    Cóż mogę napisać, by nie powtarzać słów poprzedzających mnie osób. Przyznaję, że czytałam między wierszami ( z pewnych powodów ) i sądzę, że opis uczuć jest jak najbardziej trafny. Jesteś bardzo pomysłowa - twoje opowiadania mają zawsze oryginalny temat i poza tym za każdym razem dotyczą czegoś ważnego. W tym przypadku opisujesz, jak druga osoba może znać nas lepiej niż my sami. Miałam podobną sytuację. Co prawda, nie skończyło się to "happy end-em" Mój { ten, który rozumie mnie lepiej } wyjechał za granicę i więcej go nie zobaczyłam:)
    Mogę jedynie napisać:
    Pisz dalej!
    Niech z dnia na dzień sprawia ci to jeszcze więcej radości!
    Pozdrawiam,
    KK.

  • skrobek

    29 March 2012, 14:13

    piękne... Uczucia są opisane w perfekcyjny sposób:)

  • Sheldonia

    29 March 2012, 13:18

    Dziękuję.

  • zakochaneniebo

    28 March 2012, 19:17

    Bardzo dobre opowiadanie!
    Ludzie kłamią, by czasami drogę łatwiejszą mieć.. i ludzi, którzy nigdy ich nie opuszczą.

    Ma pani wieelki talent.
    Pozdrawiam.

  • Sheldonia

    28 March 2012, 18:47

    Dziękuję za opinie. Jak zwykle, jest mi bardzo miło. ;)
    Przemku, Twój komentarz dał mi do myślenia. Może faktycznie zaczynam się powtarzać?;) Muszę to sprawdzić.
    Albercie, dziękuję, że jesteś od tak dawna i ciągle... ;)
    Joanno, bardzo mi miło. :)

  • Albert Jarus

    28 March 2012, 18:44

    klamstwa sa piekne, ludzie kochaja byc oklamywani... To prawda ich boli nie klamstwo, czyz nie?
    Pieknie zadajesz bol slowami, tak delikatnie i wyrafinowanie jednoczesnie, uwielbiam to.
    Cudnie napisalas, ale coz wiecej dodam...

  • Przemio

    28 March 2012, 18:38

    wydaje mi się, że już podobne opowiadanie Twego autorstwa czytałem (a może to deja vu) ale i tak mi się podoba ; ]