-Gdzie idziesz? - spytała ze łzami w oczach. -Jak to gdzie idę? Przecież To Ty zerwałaś. - odpowiedział przez zaciśnięte zęby. Nie miał już ochoty tego dłużej ciągnąć. Wiedział, że cokolwiek by nie zrobił, stał na straconej pozycji. -Możesz tak po prostu mnie zostawić? Nie walczyć o nas? - Łzy spływały coraz szybciej, a serce ściskało jej klatkę piersiową. Nie mogła oddychać. A on ciągle milczał, nie chciał patrzeć jej w oczy. Wiedział, że jak to zrobi, będzie tylko gorzej. -To co mam zrobić? Powiesz mi? Co zrobić, jeżeli stoję przed osobą którą kocham, a która tak się zmieniła, że jej nie poznaje?- powiedział jednym tchem. -A skąd ja mam wiedzieć?... -Właśnie skąd... Odszedł, zostawił ją w tłumie nieznanych ludzi. Odszedł na zawsze. Upadła na ziemię, nie miała siły się podnieść. Próbowała złapać oddech, ale przynosiło jej to większy ból. Chciała, aby to się skończyło. Aby on wrócił. Nie była gotowa na tego typu historię. Ale on nie wracał.
Minęło kilka chwil, zanim dostrzegła, że stoi nad nią widownia, zadając coraz głośniej to same pytania: Wszystko dobrze? Co się Pani stało? Potrzebujesz pomocy?
Nie potrzebowała, podniosła się i wycierając łzy ruszyła w kierunku przystanku. Wiedziała, że od teraz musi radzić sobie sama. Że już nie ma nikogo. Rozmazana mascara, spływała po jej policzkach, ale nie przejmowała się tym. Nie obchodziło ją, jak wygląda. Właśnie w jej życiu zakończył się kolejny etap, na który już nie miała wpływu. Wiedziała, że minie kilka tygodni, zanim zrozumie, że dobrze zrobiła. Chciała to przespać, zgubić się byleby jakoś to przetrwać...