Menu
Gildia Pióra na Patronite

Cios samotności

Parnaczka

Czekałam na miłość. Co z tego skoro ona nie przychodziła. Co z tego skoro cały czas byłam samotna, ale bycie samą a samotną to dwie różne rzeczy. Może otaczać mnie grupa ludzi a ja i tak czuję jak moje serce bije w pojedynkę.
Poczułam kolejne strużki krwi na czole. Zerwałam rękaw od sukienki i przyłożyłam go sobie do piekącej rany.
Byłam taka szczęśliwa. Czułam, że coś się wydarzy, ale do końca nie mogłam określić czy coś złego. Przeczuwałam jednak, że zmieni to moje życie. Nie widziałam już słońca. Znów tak jakby nadzieja wyparowała z mojego serca. Nie załamałam się tym jednak. Znów miał wstać świt. Ja znów miałam uwierzyć w dobroć i sprawiedliwość. Tylko czy inni posiadali te cechy, których tak uporczywie w nich szukałam?
Byłam wyczerpana, ale i tak zaczęłam biec. Już nie długo miała wypełnić się część mojej pustki w sercu. Miałam wtulić się w ramię ojca i znów poczuć jak to jest być beztroską pięciolatką. Moje problemy miały ulecieć choć na ten jeden moment.
Uśmiechałam się od ucha do ucha. Biegłam polną drogą, na skróty do domu. Już za chwilę, powtarzałam sobie w myślach. Pewnie miałam dostać ładną burę, ale nie obchodziło mnie to. Zasłużyłam sobie na coś o wiele gorszego. Dobiegłam do płotu i z łatwością go przeskoczyłam. Pobiegłam dalej nie dziwiąc się w ogóle, że tego płotu wcześniej nie było.
- Ani tej chatki, sadu, zboża. O nie! – szepnęłam. – Auc! – krzyknęłam.
Poczułam ostry ból na głowie, wyrywanych włosów.
- Czego chcesz?
- Niczego, wracam do domu.
- Kłamiesz. Chciałaś mnie okraść. – na plecach poczułam coś twardego. Bolało mnie strasznie, ale nawet nie pisnęłam.
- Nic nie chciałam! Puść mnie! Już!
- Nie będziesz mi rozkazywać, smarkulo!
Mężczyzna odwrócił mnie twarzą do niego i w ułamku sekundy poczułam jego dłoń na policzku. Kopnął mnie w brzuch, popchnął i uderzył w nogi.
- Nauczysz się szacunku dla rzeczy innych.
Odszedł. Ile razy będę jeszcze umierać? A może to miał być już mój definitywny koniec. Czy w życiu byłam aż tak złym człowiekiem, że przed śmiercią musiałam wić się w agonii. Zamknęłam oczy. Byłam gotowa odejść.
- Mamusiu, mamusiu! Będziemy zbierać jagody?
- Ann, nie, skarbie. Zapowiada się na deszcz.
Jakby na potwierdzenie tych słów rozległ się grzmot i w oknie zobaczyłam trzepocące o siebie liście.
- To opowiesz mi bajkę?
Mama zaśmiała się pogodnie, usadziła mnie sobie na kolanach. Pocałowała w czoło i na chwilę zamarła. Może wymyślała fabułę, może wracała do wspomnień i próbowała przekazać mi kolejną życiową mądrość w odpowiedni sposób.
- No dobrze. Ja wybieram bajkę.
- Mamuś, o zagubionej księżniczce.
Kobieta zatkała sobie uszy, udając, że nie zwraca na nic uwagi. Uśmiechnęła się przy tym smutno.
- Wybieram bajkę o zagubionej księżniczce.
Zachichotałam.
- Słucham…- pisnęłam radośnie.
Za górami, za lasami mieszkała sobie księżniczka Anna.
- Czy ona się gdzieś zgubiła? – zapytałam
- Ciii!
Mieszkała w pięknym pałacu, w dużej komnacie, z rodzicami i służbą. Czegoś jednak brakowało jej sercu. Miłości, takiej z prawdziwego zdarzenia. Rodzice ją kochali, choć nie do końca rozumieli. Na zamku często wybuchała awantura o nic. Rodzice nie pozwalali księżniczce na spełnienie marzeń. Nie wierzyli, że cokolwiek mogłoby się jej udać. Anna płakała w nocy, ponieważ marzyła o szczęściu. Nie potrafiła go sobie wyobrazić. Nie tu, nie
w zamku, jako księżniczka. Sama chciała decydować o własnym losie, ale król i królowa jej na to nie pozwalali. Anna czasami zastanawiała się nad planami ojca. Może chciał ją zamknąć w wieży aby nigdy jej nie stracić. Pewnego jednak dnia, Anna na swym ogrodzie spotkała chłopca. Zwali go Szymon. Chłopiec w porównaniu z Anną był nikim, ale dziewczynka dostrzegła w nim bratnią duszę. Kogoś kto zrozumiałby jej problemy, oczekiwania wobec świata. Zaczęła chadzać do ogrodu, postanowiła lepiej poznać Szymona. Chłopak niestety po jakimś czasie zdecydował odejść. Powiedział do Anny:
- Jeśli chcesz znaleźć siebie nie patrz do tyłu, nie patrz w przód, patrz na to co tu i teraz. Serce, które bije w twojej piersi nigdy cię nie zawiedzie. Zaznasz szczęście jeśli odnajdziesz bratnią duszę. Muszę odejść, ale wierzę, że uda ci się wkroczyć na właściwą drogę. Uwierz mi, na jej końcu czeka cię wynagrodzenie, za trudy, ból, cierpienie.
- A co jeśli znalazłam bratnią duszę?
Chłopak zamyślił się.
- Nie mogę mówić ci co masz robić. To tego ma pełne prawo tylko twoje serce. Posłuchaj go uważnie i zrób to co ci dyktuje. Nie bój się podejmować radykalnych decyzji, to że twoje życie ulegnie zmianie nie oznacza, że ulegnie końcowi. A wręcz odwrotnie, narodzisz się na nowo.
Co czujesz?
- Koniec? – spytałam rozczarowana.
- Wysuń wnioski z tej bajki i wymyśl zakończenie. Później ty mi ją opowiesz.
- Ale jak? Mam 10 lat.
- Owszem, twoje serduszko jest jednak na tyle dorosłe abyś się kierowała w życiu tym co ci dyktuje. Czy w wymyśleniu zakończenia, czy w podejmowaniu decyzji.
Długo później myślałam nad tą historyjką. Zrozumiałam jednak, że muszę się kierować sercem a nie umysłem, pobiegłam do mamusi.
Anna złapała Szymona za dłoń.
- Co ty wyprawiasz?
- Kieruję się sercem. Ono kazało mi złapać cię za dłoń, zamknąć oczy i dać ci się poprowadzić przez życie.
- A twoi rodzice?
- Chcą, żebym była szczęśliwa…oto jestem.
Ruszyli przed siebie.
- Piękne – powiedziała mama. – Ann, czy ty wiesz, że oni mieli po 15 lat.
- Owszem. Nieważne ile się ma lat. Ważne jest to co do siebie czujemy. Ale skoro serce Anny podpowiedziało jej aby szła wraz z Szymonem jak mogła tego nie uczynić? Tak zrobiłaś ty i tak kiedyś zrobię ja.
- A co jeśli spotkała ich po drodze śmierć, ale litościwy Bóg da jej szansę aby mogła jeszcze raz wybrać. Jakie byłoby zakończenie twojej bajki?
- Anna wzięłaby dłoń Szymona i powiedziałaby: nieważne co nas spotka, ważne, że jesteśmy razem i się kochamy. Ruszyliby szczęśliwi przed siebie.
Przebudziłam się z tego snu, wspomnienia głośno wzdychając.
- Coś cię boli? – usłyszałam znajomy głos
- Nie. – szepnęłam.
Albo przeżywałam deja vi albo Bóg jeszcze raz dał mi wybrać. Nie miałam wątpliwości, że przebudziłam się w domu Miłosza. Skoro wiedziałam jaki czekałby mnie koniec gdyby znowu ktoś mnie nie uratował czy powinnam wybrać jak księżniczka Anna. Co by powiedziała mama? Odejdź znowu, jeśli tak dyktuje ci serce. Ale moje serce chociaż przebywało w tym miejscu mało czasu doskonale wiedziało, że chciało tu zostać.
- Mój syn Miłosz…
-…znów mnie uratował. Może go pani zawołać, pani Lilio?
- Jestem tu – szepnął ze smutkiem w głosie.
- Wszystko dobrze?
- Nie, bo za chwilę odejdziesz. Nie mogę cię ratować cały czas z opresji i wyciągać cię z rak śmierci.
- Nie będziesz musiał. Jeśli pozwolicie mi tu zostać…
- Oczywiście, złotko. Przyszykuję dla ciebie pokój.
- Nie trzeba.
- Owszem. – odpowiedział nowy mężczyzna
Nie bój się podejmować radykalnych decyzji, to że twoje życie ulegnie zmianie nie oznacza, że ulegnie końcowi. A wręcz odwrotnie, narodzisz się na nowo.
Oby bajki mówiły prawdę, pomyślałam i wtuliłam się w wyciągnięte ramiona kobiety. Oto rodzę się na nowo, tak dyktuje mi serce, a jak to się skończy?

9398 wyświetleń
98 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!