Córcia, powiem tobie w ten sposób, mężczyzna, który ma sto pięćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu, choćby i przyjechał faktycznie z Ameryki, rzeczywiście był Amerykaninem, był informatykiem, miał firmę w Dolinie Krzemowej i wielkie osiągnięcia na polu swojej działalności oraz nie wiadomo jak wielkie pieniądze posiadał z tego tytułu...co ja mówię, niech i jego żywot predystynuje go do miana świętego, to jednak zawsze taki facet będzie tylko kurduplem...i nie wiem czy wielkością przyrodzenia nadrobi...wątpię...
Adnachielu, to po prostu wynik mojej wyobraźni tylko i efekt pewnego wydarzenia w życiu mojego akurat zięcia, ale faktem, że bardzo niski mężczyzna, to zaprzeczenie męskości i skaza nie do nadrobienia. :)
Hehehe, widzę Mirku, że wizja przyszłego zięcia niezbyt Ci odpowiada :D Też mam córkę, a choć ma zaledwie pięć miesięcy to zdaje się, że Cię doskonale rozumiem w tej kwestii :)) Pozdrawiam z uśmiechem :)