Menu
Gildia Pióra na Patronite

Z pamiętnika Leny- Pozory

Secret_Claire

Secret_Claire

Byliśmy na spacerze, tak jak obiecali mi to moi kompani. Przechadzaliśmy się lasem. Mocne słońce dało się nam we znaki. William wyglądał strasznie blado, a Aarona, wcale nie było widać. Ilekroć zgubiłam ducha z widoku, tylekroć wołałam go. Zwykli przechodnie, przechodząc obok nas patrzyli się na mnie jak na wariatkę. W ich oczach widoczne było zmartwienie, nie tylko ze względu na mnie, ale i na bladą skórę wampira. Poczułam się trochę dziwnie. Obaj mężczyźni stwierdzili, że powinnam coś zjeść. Chyba usłyszeli jednak mój burczący brzuch. Gdy tym razem i ja poczułam, że mieli rację zrobiłam zbolałą minę, trzymając się kurczowo brzucha. W drodze powrotnej szliśmy w ciszy. Po chwili zakręciło mi się w głowie i poczułam się źle. Will stanowczo wziął mnie na ręce. Najwidoczniej przeczuwał, iż nie dam rady iść dalej. Nie mając wyjścia złapałam tylko wampira za szyję i przytuliłam się do niego. Było mi na tyle dobrze, że zaczęłam przysypiać. Zdziwiło mnie to, iż Will był cieplejszy niż tego pierwszego wieczoru, gdy musiałam opuścić dom. Moje ciężkie powieki zamknęły się i odpłynęłam.

Obudziłam się na kanapie w salonie. Słońce świeciło mniej jasnym promieniem. Poczułam, że moi opiekunowie gotują coś. Zaciekawiona zeszłam z wygodnego mebla i poszłam do kuchni.
-W porządku?- powitał mnie Aaron, który wyszedł zza mnie.
-Ojej!!- wystraszona, podskoczyłam i myślałam, że serce mi chyba wypadnie z piersi. Nie spodziewałam się po nim czegoś takiego.
-Wybacz jeśli cię wystraszyłem.- przeprosił
-Nie szkodzi.- odpowiedziałam, gdy byłam już pewna, że jestem spokojniejsza. Cała akcja rozbawiła wampira krzątającego się w kuchni.
-Zabawne- wypięłam do niego język jak małe dziecko.
-Wyspałaś się?- zapytał mnie Will, który wyjął talerz.
-Tak. Dlaczego tylko jeden?
-Bo tylko ty będziesz jadła.
Nie znosiłam jeść przy ludziach, którzy tylko obserwują mnie, czy zjem wszystko.
-Myślałam, że chcesz uchować pozory- stwierdziłam oskarżycielskim tonem.
-Owszem. Chcę- potwierdził spokojnie, podając mi talerz pod nos.- Ale przecież tylko ty jesteś. Dobrze znasz nasz sekret. Zatem nie muszę tego robić.- stwierdził.
Nie mając nic do powiedzenia zabrałam się do jedzenia. Chłopaki rozmawiali o czymś mało zrozumiałym dla mnie. Zatem skupiłam się na własnych myślach. Były one dla mnie tak głośne, że już nie słyszałam głosów wokół mnie. Nie wiedzieć, czemu zaczęły napływać mnie pytania sprzed kilku laty. Zastanawiałam się nad prawdziwą przyczyną śmierci taty, nad moim przeznaczeniem. Po kilku minutach zorientowana, że Will przestał rozmawiać z Aaronem spojrzałam się na nich. Oboje przyglądali mi się z uwagą. Szybko skończyłam jeść. Potem nasunęła mi się kolejna myśl: Dlaczego William był taki zimny na początku, a ciepły, gdy zasnęłam. Próbowałam wyjaśnić to sobie na kilka bezużytecznych sposobów. Nie wiedzieć, czemu wampir uśmiechnął się do mnie.
-Co?- zapytałam zirytowana. Wstałam i wzięłam talerz.
-Byłem zimny, bo nie przyzwyczaiłem się do twoich warunków temperatury ciała- odpowiedział mi na pytanie, o którym myślałam. Momentalnie znalazł się przy mnie i w mgnieniu oka schował brudne naczynie do zmywarki. Byłam tak zdziwiona, ze pewnie Will zauważył to w moich oczach.
-Słysze twoje myśli. Z resztą to samo może powiedzieć ci Aaron. Nieprawdaż?- zapytała swojego kompana wampir.
-Oczywiście- potwierdził.
-Wy czytacie w myślach?- zdziwiłam się jeszcze bardziej. Usiadłam, by nie upaść z wrażenia.
-Nie. My nie czytamy, ale to ty nam przesyłasz telepatycznie.
-Mam moce?- położyłam rękę na czole, by sprawdzić, czy nie mam gorączki. Niestety William zrozumiał ten gest zupełnie inaczej. Wziął mnie na ręce i zabrał do swojego pokoju. Tam położył mnie na swoim łóżku.
-Łóżko nie jest dla złudzenia- wyjaśnił mi, nim zadałam pytanie.- Ja na prawdę śpię. Tylko, że ostatnio nie mam okazji- posłał mi łobuzerski uśmiech i oczko. Nie miałam sił, by zadać kolejne pytanie. Zatem postanowiłam przespać się. Jak miałam to w zwyczaju- położyłam się na boku, na skraju łóżka. Za mną leżał już Will, który objął mnie i przyciągną do siebie. Zapewne nie chciał, bym uciekła mu. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.
Mój sen można było porównać ze sceną filmu grozy. Deszczowa noc. Mężczyzna wraca do domu mając nadzieję, że czeka na niego ukochana żona. Nagle przed nim miga jakieś światło. Wystraszony zatrzymuje auto i przygląda się intensywniej mokrej drodze. Wychodzi z pojazdu, zamyka drzwi. Za nim momentalnie znajduje się jakiś inny mężczyzna. Obcy mu człowiek pragnie jego śmierci. Wyjmuje sztylet i wsadza go w serce. Kierowca umiera z bólem w oczach i sercu. Krzyczy, prosi o pomoc, której i tak nie dostanie.
Obudziłam się gwałtownie w środku nocy. Na dworze, tak jak w moim śnie panował półmrok. Deszcz padał nie ubłagalnie, a moje serce waliło młotem. Wyczuwszy to Will głaskał mnie po głowie bym uspokoiła się. Udało się to jemu, dlatego zasnęłam jeszcze raz...

18 089 wyświetleń
114 tekstów
3 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!