Menu
Gildia Pióra na Patronite

Czarny Kot

Meian

Bohaterowie zawsze rodzą się ludzcy, bo człowiek stanowi prawo istnienia człowieczeństwa w każdej nieludzkiej istocie, co przeciętnych obserwatorów wprawiało w stan zdumiewająco przypominający rozbawienie. Nie lubił patrzeć, jak świat stoi na krawędzi, kontury robiły się mniej wyraźne. Coraz częściej pojawiały się zbłąkane dusze, dla których zamknięto drzwi Nieba i Piekła, zacierając granice pomiędzy zwierzętami.
Bóg odszedł, pozwalając Ziemi zrodzonej z jego cierpienia umierać powoli, dając jej rozkwitnąć w erze wynalazków i dopiero teraz zbierając swoje żniwo. Czasem zastanawiał się, z jakich powodów tak łatwo poddał się w walce o swoje plony. Czyż nie mówił, że nigdy nie opuści swych dzieci, będąc przecież przy nich zawsze, nawet przed śmiercią i narodzeniem, bo to On decydował o istnieniu Słowem?
Mówił. Teraz po prostu ucichł, bo ostatnio wszystko cichło, zamierało, uciekało. Z jednej strony nienawidził spoglądać na spustoszony krajobraz pełen nędzy. A z drugiej...? Przeniósł wzrok na czerwone niebo, zwiastujące apokalipsę.
Zamruczał w duchu, przeciągając się rozkosznie, czując jak każda kość wprawiona w ruch, działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Nie mógł sobie pozwolić na zbyt długie chwile wypoczynku, w końcu miał zadanie do wykonania. Zeskoczył z dachu - tak jak zawsze, prosto na cztery łapy - rzucając się w pogoni za ledwie ćwierkającym ptakiem. Na dobrą przekąskę zawsze znajdzie się dogodna pora, nawet jeżeli świat miał się za moment kończyć.
W końcu - był kotem. Świat kota trwa wiecznie, bo to on wybiera kiedy nastąpi właściwy koniec spektaklu zwanego życiem.
W końcu - był nie byle jakim kotem. Widział na oczy więcej, niż to stworzenie, które właśnie spogląda na niego z ciekawością. Prychnął w duchu, zaprzestając pogoni. Dziecko nadal się na niego gapiło, kolokwialnie rzecz ujmując. Dziecko wyglądało dziwacznie, jak pająk, co uczy się chodzić (w tym wypadu stać) na o wiele mniejszej ilości nóg niż zazwyczaj. Chwiało się to, chybotało się to, ogółem jak na swoje mizerne ciałko mrugał niezwykle zuchwałe. I ten, gapiło się!
W końcu - był nie byle jakim czarnym kotem. Każdy wie, że na czarne koty się gapić nie wolno, bo to kłóci się z etyką, moralnością i ogólnym światopoglądem. Bo czarne koty skrzywdzono przez zabobony, a ludzie mieli dar - człowieczeństwo. A wraz z nim przychodziła możliwość tworzenia za pomocą wiary, największej broni, którą pozostawiono w ich rękach.
Kot prychnął, Dziecko prychnęło. Spotkały się spojrzenia dwóch stworzeń, równie upartych co dzień i noc. Pojawił się koniec świata, świat minął, w końcu i świata koniec przeminął, a dwójka istot nadal wpatrywała się w siebie z jawną wrogością, nie zważając na to, że w teorii przestali istnieć. Walka na spojrzenia trwała w najlepsze, gdy kot spytał:
- Czemu nadal żyjesz?
Dziecko przekrzywiło głowę, zmrużyło ślepia i wystawiło język, jakby nie wierząc w to, że mogłoby umrzeć. Wtedy kot zrozumiał - dziecko nie znało śmierci, więc nie wiedziało, że umarło. Pokiwał głową, obserwując ostatniego przedstawiciela ludzkości, niczym drapieżnik ofiarę.
- Czemu ja żyję? - spytał dziecka kot, chcąc sprawdzić czy rozmówca umie mówić.
- A to jest potrzebny jakiś powód? - odpowiedziało niepewnie, jednocześnie próbując zachować dorosły wyraz twarzy.
Dopiero teraz zwierzak przyjrzał się nieporadnemu kociątku, które zesłał mu los. Miało obdarte kolana, rozdrapane strupy na rękach, co jakiś czas drapało się po głowie, tłustymi palcami przeczesując obrzydliwie pasma jasnych włosów. Dziecko poruszyło się niepewnie, po chwilę odbiegając w kierunku, z którego zapewne przyszło. Kot się rozejrzał. Nie widział żywej duszy poza nimi. Nawet ptak, który chwilę temu miał zostać jego obiadem, zniknął w niebycie. Kot westchnął w duchu, następnie ruszył śladem swojego podopiecznego.
Nie było mu go żal.
Nie interesował go.
Nie miał w sobie nic ciekawego.
Ale był. Nawet koty boją się samotności, nawet te nie byle jakie czarne koty.
Otarł się o nogi dziecka, zaczynając mruczeć.
- Lepszy kompan taki, niż żaden - wymiauczał kot, obserwując, jak dziecko potyka się o własne nogi.
Następnym razem wspólnie spadną na cztery łapy.

1655 wyświetleń
38 tekstów
0 obserwujących
  • Pseudo nimfa

    22 August 2015, 19:13

    jest potencjał