Będzie lepiej. Zawsze jest lepiej. Trzeba tylko poczekać. I wierzyć, że będzie lepiej. Jeśli kochasz, to daj odejść. Ciesz się jego szczęściem. Pozwól mu na to. Co z tego, że kosztem twojego szczęścia? Być może jest jeszcze nadzieja… Słyszałam wiele pustych słów. Wylałam tyle łez. Nie rozumiem samej siebie. Może ma rację? Może to moja wina? -Nie był ciebie wart – pociesza mnie. Zaczęłam płakać. Ale co z tego? To przecież moja przyjaciółka. Wie, co przechodzę. – Nie zadręczaj się tak – dodaje. – Masz dużo przed sobą. Już niedługo znajdziesz tego, który będzie tym jedynym. Ona chyba nie wie, co mówi?! On jest jedyny w swoim rodzaju. Charyzmatyczny. Elektryzujący. Cudowny. Szczery. Był takim romantykiem. Nie ma drugiego takiego. Żaden nie ma takiej osobowości. Żaden nie ma tak błękitnych oczu, słodkich ust, cudnego uśmiechu. Próbuję zapomnieć… -Weź się w garść – powtarza, podając mi chusteczkę. – Nie jest wart tylu łez. Nie był ciebie wart. -I po cholerę mi to mówisz? – syknęłam cicho. -Dziewczyno, opanuj się! – poderwała się z łóżka. – Musisz dać spokój. To nie twoja wina, że jest ślepy! Czas płynie. Życie toczy się dalej. A ty stoisz w miejscu! Może ma rację? Przecież on już znalazł inną. Przecież… my nawet nie byliśmy razem. To moja chora wyobraźnia? Czy to była miłość? On… istnieje? -Czy my naprawdę byliśmy razem? – pytam, wpatrzona w nieistniejący daleko punkt. -Słucham? – ona nie wie o co chodzi. -Czy ja naprawdę byłam jego dziewczyną? Czy to wszystko wydarzyło się naprawdę? Milczy. Obie milczymy. Boję się prawdy. -Przecież wiesz – mówi zrezygnowana. Ma dość… Odchyliłam się do tyłu. Zacisnęłam mocno powieki, by powstrzymać kolejną falę łez. Wyrządził mi tyle krzywd. Wybaczyłam. Jak zawsze. -Masz rację – szepcę cicho. – Nie warto. Kiedyś będzie lepiej. Nie ważne ile krzywd mi wyrządził. Miłość wiele wybacza. To też… Wciąż mam tę chorą nadzieję. Ale on jest szczęśliwy. Co z tego, że moim kosztem? Przecież… będzie lepiej?
Nie czekajmy na bardziej błękitnie oczy, na bardziej czułe dłonie od tych jego. Czekajmy na inne oczy i inne dłonie. Mimo tego,że wydaję nam się teraz,że nie mamy w sobie tyle siły, żeby pokochać. Będzie lepiej, musimy tylko myśleć o własnym szczęściu. Bez niego.