Menu
Gildia Pióra na Patronite

Agata nr 1

puchatka2002

puchatka2002

Agata

Nie szukajcie mnie.
Nie ma za czym podążać.
Smutek? Nie.
To tylko samotne jutro puka do drzwi.
Otworzę, je niech wejdzie.
Samotność jest lepsza niż nic.

Dla Sylwii,
która swoją szczerością zmienia świat.

Dla Karoliny,
której dobre i współczujące serce
daje nadzieję, na lepsze jutro.
Prolog

Kilka tygodni wcześniej dowiedziała się czegoś co zatrzęsło jej światem. Wiadomość przyniosła Monika, chyba jedyna naprawdę szczera osoba, jaką Agata znała.
- Musze ci coś powiedzieć. Nie mogę tego trzymać dla siebie.
- W takim razie ja muszę zapalić.
Takimi słowami, zazwyczaj zaczynają się niezbyt ciekawe historie. Takie, których wszyscy chętnie słuchają. Dyskutują o nich, ale jakoś bardzo rzadko decydują się podzielić informacją z osobami, których rzeczywiście one dotyczą. To, co Monika zamierzała właśnie powiedzieć, krążyło już jakiś czas jako anegdota między znajomymi Agaty. Dobry temat do pogadania wieczorem z kumpelką – przecież zawsze łatwiej o kimś innym rozmawiać, niż o sobie.
Wyszły na balkon. Zuzanna zajęta bajką nawet tego nie zauważyła. Obie odpaliły papierosa.
- Głupio mi, możliwe, że nie zechcesz uwierzyć w to, co muszę ci powiedzieć.
Agata milczała. „Przecież wiesz, że ci ufam”. Monika zaczęła z siebie wyrzucać wszystko. Trochę bez ładu. Bez kolejności. Sedno sprawy miało miejsce jakieś 3 lata temu. Agata była wtedy już zaręczona ze swoim obecnym mężem. Akcja plotki rozgrywała się na jednej z imprez, które jej mąż dawniej dosyć często urządzał. A czemu nie? Ona wtedy była jeszcze studentką - on pracował, miał dla siebie do pomieszkiwania m4. Na tej jednej, konkretnej zabawie, Agata pokłóciła się z przyszłym mężem. Tak bywało, idealną parą nie byli nigdy. Nie wiedziała tylko, że tego wieczoru zaproponował jej koleżance zostanie na noc, a ściślej dzielenie jednej pościeli.
Długo nic nie mówiła, nie dlatego, że nie uwierzyła Monice. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Opanował ją jakiś rodzaj szału. Bieg myśli przyspieszył. Serce chyba się rozpadało. Co gorsza, nie dlatego, że dowiedziała się czegoś tak okrutnego o mężu. Pomyślała tylko „dlaczego tak późno dowiaduje się o tym?”.

Agata, gdy zaszła w ciążę, nie wiedziała co ma robić. Była z tym mężczyzną ponieważ, w czasie, gdy tego potrzebowała zainteresował się nią. Ona była zawsze zakompleksiona, dość szczupła, piegowata zwyczajność. On zawsze miał wyczucie czasu. Kiedy Agata zdecydowała, że chce od niego odejść, oświadczył się jej. Lubiła, jak każdy poczucie bezpieczeństwa, więc się zgodziła. Potem wszystko pobiegło jednym torem. Mniej więcej w tym samym czasie zdarzyło się, że zauroczyła się w kimś innym. Ponieważ przywykła do szczerości, powiedziała o tym narzeczonemu. On dość sprytnie wszystko zaaranżował. Zauroczenie miało minąć, ich związek miał się okazać silniejszy. Minęło pół roku. Wyjechali razem na wakacje. Gdy wracali pod Agaty sercem biło jeszcze jedno, Zuzanny. Narzeczony w jednym się pomylił. Jeszcze wtedy starał się, temu nie zaprzeczy, ale ona wciąż myślami wracała do kogoś innego. I coraz gorzej się z tym czuła. Bo przecież tak nie wypada. To się w głowie nie mieści, żeby ciężarna została niezamężna, tylko dlatego, że zakochała się nie w ojcu jej dziecka.
Cała rodzina jej przyszłego męża zadbała, żeby wszystko odbyło się jak należy. Początkowo miał być tylko ślub cywilny. Gromy ze strony rodziny ciskały strumieniami. Ostatecznie zabrakło Agacie argumentów. Był ślub w kościele, potem wesele, wszystko jak należy. Takich historii było już wiele. Na długi czas zapomniała o sobie.
Ciąża. Dla Agaty ciągnęła się w nieskończoność. Ona zrezygnowała ze wszystkiego. Świeża pani magister gotowa do pracy, po długich i trudnych pięcioletnich studiach, została wciśnięta w rolę żony, a potem matki. Nic ponad. Jej maż natomiast odbierał gratulacje, stale zapraszany przez znajomych na różnego rodzaju spotkania, nie odmawiał. Agata przecież czekała w domu. Nie raz w tym czasie przyszło jej dzwonić do męża i prosić, żeby „już” wrócił. Nie raz też musiała sprzątać to, co wyniósł z imprezy. Chyba to właśnie wtedy poczuła, że to udawanie zgranej rodziny się nie uda.

- Agata? Jak się czujesz? Powiedz coś! Wierzysz mi, prawda? „Wierzę”.
- O Boże. Muszę jeszcze zapalić.
Odpaliły kolejnego papierosa. Dla zajęcia ust. Myśli, które krążyły Agacie po głowie w żaden logiczny sposób nie dało się wypowiedzieć. Wróciły do pokoju, zaczęły bawić się z Zuzanną klockami. Dla ich obu pierwszy raz od dawna cisza zdawała się mieć sens. Miała w sobie coś z narkotyku, który za chwilę zacznie działać i przyniesie ukojenie zmęczonym umysłom.

Po wizycie Moniki wróciły dawne demony. Kilka następnych dni Agata spędziła na zastanawianiu się, co powinna zrobić. „Muszę od niego odejść. Co to za człowiek? Dokąd mogę uciec przed tym?”. Wystarczyło tych kilka dni, zrozumiała, że nie ma dokąd. Nie miała też nikogo, kto mógłby jej pomóc. Przestała się zastanawiać nad zmianą. Poddała się ponieważ zrozumiała też, że to jej decyzje doprowadziły ją do tego konkretnego miejsca w życiu. Dawniej żyła wielkimi planami zawodowymi, życiowymi i uparcie ufała, że część z nich uda się zrealizować. Ale teraz, nie ufała nawet sobie. Nie mogła, przecież nikt nie mówił jej nigdy, co powinna robić, sama wybierała dla siebie drogę.
„Boże, czemu pozwoliłeś mi się tak bardzo pomylić?”.
Znała odpowiedź na swoje pytanie. Wszystko, co w życiu jej się przydarzyło, miało ją wzbogacić, nauczyć przez doświadczenie. Każde zdarzenie, wyzwanie, kryzys czy rozmowa miały miejsce właśnie wtedy, kiedy powinny. Nawet najcięższe momenty okazały się być możliwymi do przetrwania, bo przecież żyła dalej. Wieczorem zasypiała, a gdy otwierała oczy był już kolejny dzień.
Agata wiedziała to wszystko doskonale. Nie potrafiła tylko dojrzeć do tej odpowiedzi. Poddała się całkowicie, zrezygnowała ze swoich pragnień. Żyła z dnia na dzień najlepiej jak potrafiła.

384 wyświetlenia
5 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!