List: Czarny kruk.
Witaj moja znana mi nieznajoma. Napisz proszę, co tam u Ciebie słychać?
Mówisz, że teraz przechodzisz znów na jogurt serki i matche.
Za jakiś czas znów spotkam się z bliskością wody, lecz bez żadnej wygody i przez napływ ludzi, tłumy całe już teraz nie czuje się wspaniale.
Wynajmiemy chałupinę, leszcz szkoda, że to nie będzie mansarda na przygody gotowa.
Przygód to ja tam zapewne będę miał po same uszy, lecz żadna z nich nikogo nie wzruszy, bardziej będą od opowiadań takowych więdły tylko uszy.
Tak czy inaczej i od czasu do czasu zaglądając do Ciebie by nacieszyć oczy, opowiem jakowe skrawki, może coś Ciebie zaskoczy.
Mnie wszystko zauroczy, gdy od Ciebie wychodzi, choć cząstka przez usta lub przez oczy.
Tamtego lata popsuł się na burzy wietrze strach na wróble.
Po utracie kukły burza rozhulała się na dobre.
To była rodzinka na dobre i na złe, tak kłóciliśmy się czasami, lecz to wzmacniało więzi rodzinne.
Nocleg jak nocleg bez wygód, bliżej do wody niż do lasu, lecz słyszałem, że niektórym to nie przeszkadza.
Sam w strachu obawy zastanawiam się czy dam radę przetrzymać, lecz od samego źródła mimo braku strachu na wróble żaden mnie kruk nie odstraszy.
Ostatnio nie udało mi się go spotkać, choć słuchałem go przed zaśnięciem praktycznie co noc.
Tylko czemu jak ostatnio padało na wieszaku wisiało palto i siekiera, a nie palto i parasol?
Tego nie wiem.
Choć to wolności czasowej koniec i beztroskiego lenistwa, to jedno co wiem, że jeszcze nie podaje się przed czarną plamą.
A więc napisz mi, co tam słychać u Ciebie moja Droga znana mi nieznajomo.
Pozdrawiam serdecznie i wysyłam całusa.
PS: Czy schowasz się jeszcze kiedyś, aby następnie się odkryć?
Autor