Menu
Gildia Pióra na Patronite

Drogi ***

clarissa

clarissa

Nie mogę powiedzieć, żebym spodziewała się natychmiastowej odpowiedzi na mój ostatni list, ale nie myślałam też, że nie usłyszę od Ciebie nawet jednego zdania. Choćby gorzkiego. Chyba nawet obelgi byłyby lepsze niż to milczenie.
Wiem, że znów Cie zawiodłam. Miałam być silna, a zachowuje się jak skończona idiotka. Wybacz ten prostacki język, ale nie wiem jak inaczej to ująć.
Moje życie zmierza w ślepy zaułek, a ja nie potrafię zawrócić… Nie mówiąc już o odnalezieniu tej dobrej trasy. Chciałabym żebyś był teraz przy mnie, żeby ktokolwiek był. Może przesadzam, ale mam dość powrotów do pustego domu. Przecież to nawet nie jest dom… Zwykłe cztery ściany, tak obrzydliwie puste i zimne. Nie myśl, że nie doceniam swojego losu, mój drogi. W ostatnim liście pisałam wiele na ten temat, mówiłam że się zmieniłam. To nie były tylko słowa, tak się naprawdę stało. Ale widmo, które zawisło nad moim życiem, okazało się jedynie duchem. Nie potrafię nawet powiedzieć jak się z tego cieszę. Jednak zawszę będę nienawidzić jakiejś części mnie, tej odpowiedzialnej za to co zrobiłam. Ale nie doszło do najgorszego. I chociaż codziennie dziękuje za to Bogu, nie mogę pozbyć się tego uczucia, że zbyt wiele mi umyka. Wiem, że mam więcej niż zasługuje, ale przez mój cholerny perfekcjonizm nie umiem zignorować faktu, że na tak wiele spraw nie mam wpływu.
Wpatruje się teraz w szklankę do połowy napełnioną piwem i myślę o jutrzejszym dniu. I o wielu następnych. Znów wstanę skoro świt i pójdę odbębnić bezpłatny staż, po którym nie mam szans na prawdziwą służbę, bo nikt z mojej rodziny nie jest odpowiednio wysoko postawiony. Cholera, ja nawet nie mogę rozmawiać o tym co robię, bo obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Chociaż to nie mój zawód. Później wrócę na studia, zacznę i skończę kolejny semestr. Całe wakacje spędzę jako pieprzona kelnerka. Naprawdę… Tyle lat, a ja nie jestem nawet o krok bliżej tego co chciałabym robić. I chociaż studiuje coś co mnie interesuje, to coraz bardziej tracę wiarę, że da mi to prace. Bo na satysfakcję nawet nie liczę. Przecież to nie to co kocham. Nie ma znaczenia, że przełożeni są zadowoleni. Co z tego. Ja nie jestem.
Wiem, że uważasz mnie za paranoiczkę. Może naprawdę przesadzam. Ale nie potrafię wymienić nawet jednej osoby, której by na mnie zależało. Mam oczyliście rodziców. I wspaniałą siostrę. Tylko w tym wieku powinnam mieć już chyba własną rodzinę. Lub chociaż przyjaciół. Myślałam, że ich mam, ale zanim się obejrzałam, te złudzenia rozsypały się jak płatki na wietrze.
Zawaliłam więc relacje, kariera też mi nie wychodzi… Co ja mam ze sobą zrobić? Nie wystarczy mi życie do pierwszego. Chce czuć, że to co robie ma znaczenie, że mam się dla kogo starać. A póki co nie widzę szans na żadną z tych rzeczy. Chyba potrzebuję pomocy. Tylko jakoś nikt nie jest zainteresowany.

1061 wyświetleń
30 tekstów
1 obserwujący
  • Fenomenalna

    23 February 2016, 22:37

    Ten tekst może być nieodpowiedni dla niektórych czytelników.
  • M44G

    19 February 2016, 14:45

    Nie warto obwiniać się.

  • fyrfle

    16 February 2016, 11:28

    Bardzo dobry tekst.