Chmury też spadają
Drogi mój.
Przyszedł więc czas. Nadeszła ta długo oczekiwana chwila. Ten słodki fałszywie brzmiący dźwięk w piosence. Dzień pożegnania. I chyba nic więcej nie mam do powiedzenia jak to, że szept Twój osiadł za moim uchem i wciąż rozsierdza dreszcze i wciąż błądzi po skórze, próbując się złączyć z dłońmi właściciela. Nie znajduje ich. Żaden już zbłąkany opuszek nie rozbija się jedwabiem o kant policzka. Żadna już chwila nie siada na policzku słońca promieniem. I nic. Cisza.
Trzymam jeszcze kilka tęsknot. Może dwie? Leżą pod łóżkiem i wypełzają nocami. Czasami duszą. Czasem boję się, że im się uda. A wiesz co jest najstraszniejsze? Że tęsknoty będą tam zawsze. Nawet , gdy Cię spotkam nie uda mi się udobruchać braku ciepła. Zawsze będę pragnęła być jeszcze bliżej. Choć przecież dawno udało Ci się zagnieździć w moich myślach. Bardziej wewnątrz być nie możesz. Bardziej "na zawsze" nie potrafisz.
I wiesz, jesteś niedokończonym szkicem. Kartką zbyt szybko wymiętą przez niebo.
Napisz czasem jak Ci się beze mnie umiera.
Twoja Twoja.