To mój kolejny list, który tęsknotę skrywa. Piszę z potrzeby serca, przecież wiesz, wiesz jak lubię pisać. List pokropiłam łzami, zamiast perfumami - wybacz mi. Stanęłam nad brzegiem morza, kiedy słońce zaświeciło z nadzieją, że tęczę zobaczę. Pomyliłam się. Wiatr tak szybko osuszył łzy moje. Tęczy nie było - pewnie zawstydzona, że nie będzie przez Ciebie widziana. Nie wyszła ot, tak sobie - tylko dla mnie z samego rana. Więc swoją tęsknotę za Tobą i kolorową tęczą - ubrałam w kolor zielony - Twój ulubiony. Bo zielony to nadzieja - wspominałeś o niej. Więc jej nie tracę. Zielony kolor mi towarzyszy a ja zatapiam się w morskiej ciszy. Teraz wstąpiła we mnie chęć do dłuższego pisania. Pisania do Ciebie. Radość dawania siebie. W każdym zdaniu, wyrazie, który Twoje oczy przeczytają. Szczęście się zapisuje. Pomimo tego, że smutek w zdaniach ktoś wyczuje. Być może i Ty go czujesz? Nie smuć się...proszę Mój Drogi. Nieporadne moje zdania, rwą się do Ciebie. Pragną Twych oczu, Twego czytania. W jednej kropli atramentu, kilka zdań się zmieści. Zdań dla Twoich tylko oczu: O dotyku Twoich dłoni, ciepłym, czułym. O pocałunkach przy ciepłym wietrze, obiecujących tak wiele. O srebrnych Twych oczach do których tęsknię. A przecież nie widziałam ich jeszcze. I O czymś jeszcze... Tego nie zdradzę w atramencie, na białej karcie papieru. Czytałoby to zbyt wielu. Tylko jeszcze raz ostatni dzisiaj pióro zanurzę w atramencie, niebieskim jak morze kochane, jak niebo bez gwiazd. Kleksa zrobię zamiast gwiazdy. I pomyślę marzenie. Teraz będę cierpliwa. Czekam na jego spełnienie. Niechaj się stanie. Tymczasem spokoju Ci życzę.