List: Pola bawełny II.
( Czyli o ukochanej, która szarpała mój wełniany sweter.)
Witaj moja znana mi nieznajoma. Napisz proszę, co tam u Ciebie słychać?
Odpowiadasz, poliester.
Wracam do sedna tematu.
Ewentualnie może kiedyś opowiem jeszcze coś, ale zapewne krótsze.
Minęło już coś około 36 miesięcy, od tego jak ludzie z obławy wbili srebrny sztylet nienawiści w same plecy lata dźgając go w serca maja.
To spowodowało zamienienie lata w natychmiastową zimę z pominięciem jesieni.
Pewnie zauważyłaś już, że przerywniki nutowe są powtarzane, taka treść taki nastrój, lubię wracać najbardziej do tego, co znam, ciężko wrócić do czegoś lub kogoś, jeśli się tego lub kogoś nie zna.
Jeśli to jest w ogóle wykonalne?
Niby nie ma zimy a i tak jest nienormalne, bo tak nie powinno być, że jest tak jak jest, bo tak właśnie jest, że tak źle jest.
Zimą ten czas przejścia nastał, czas inicjacji umysłu, zapewne na mniej inteligentny.
Miało być lepiej i numery zawiodły, ziemia się wysypała i teraz tylko złoty sztylet ostrzą, z obławy. Z OBŁAWY? Nie, nie wiem, z czego?
Cały czas wierze, że to jest tak jak jest i będzie dobrze i tak mi w to nikt nie uwierzy.
Aby mur stał potrzeba budulca i spoiny, lecz sam mur bez murarza się nie postawi, a może lepiej zamiast muru wybudować schody lub most?
A więc napisz mi, co tam słychać u Ciebie moja Droga znana mi nieznajomo.
Pozdrawiam serdecznie i wysyłam całusa.
PS: Smakowały pierogi z omastą?
Autor