List
Bawiąc się ludzkimi uczuciami, rozgarnąłem włosy z Twojej twarzy. Pokazałem , że trzeba marzyć i że marzenia to nie cudowny sen, mogą się spełniać. Wydarzenia potoczyły się tak szybko , że zapomniałem o sobie. Przestałem drwić, obserwując styl tworzenia, próby przebicia się do ludzi , pewność siebie, która była tylko woalem skrywającym wrażliwość i lęki. Uczyłem się Ciebie. Spacerowałaś dumna z telefonem w ręku, potykając się o własne ego. I to było piękne, bo naturalne.
Nie jest trudno uwieść kobietę. Trzeba bacznie obserwować – wiesz o czym mówię. Moim zamiarem było tylko udowodnić Ci , że jestem w stanie zawrócić w głowie każdej babce. Jedną różą i bukietami słów, którym nie jesteście w stanie się oprzeć. Umysł, którym jesteśmy obdarzeni to potężne narzędzie do tworzenia lub niszczenia . My zaczęliśmy tworzyć i nigdy nie nazwę tego błędem, bo stworzyliśmy coś harmonijnego.
Do wczoraj czytałem Twoje teksty, szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Zdałem sobie jednak sprawę, że wirtualny świat w jakim szybujesz pochłoną Cię bez reszty. Mieszasz fikcję z rzeczywistością w przekonaniu, że to dobre pisanie. Z mojej perspektywy wygląd to inaczej.
Chciałbym ,żebyś pamiętała o tym , że odpowiedzialność doprowadziła nas do miejsc w jakich się teraz znajdujemy. Nie wypłakuje za Tobą łez. Ochłonąłem i jest mi z tym dobrze.
Tego typu listy nie mają wstępów , bo znamy się zbyt dobrze, ani zakończeń z pozdrowieniami. Prawda?
Chyba zapomniałem co tak naprawdę chciałem Ci powiedzieć.
I niech tak zostanie.
a Ty ciągle jesteś...?
mówiłaś o przyjaźni
a ja zwątpiłem w dom
spojrzałem na przebytą drogę
każdy świt budził lęki
strasząc rozstaniami
brakiem snu
pocałunek był ostatnim
i każdy następny
pożegnalnym
anioły fruwały dokoła
odnajdywały się łzy
znikały kalendarze
ból staje się pięknem
endorfiny mnie wypalają
nie chcę zapomnieć
nigdy nie będziemy razem
czas nas pościna.