Widziałam go dziś, jego uśmiech, jego wzrok, spojrzenie tak przenikliwe. Jego głos donośny, męski a za razem tak delikatny jak śpiew ptaków o poranku który koi me uszy, ubrany w jasne, dopasowane dżinsy, które lekko muskały go o uda gdy się poruszał, czerwona kurtka, która wcale nie była taka duża jak wydawała sie z daleka, delikatnie opasywała jego smukłe ciało, które było tak seksowne że wywoływało lekkie podniecenie, przeplatane nutą strachu. Wyszedł, a ja zaraz za nim, minęłam go, a później już nie odnalazłam.