Ten strach, że to przeminie Te zrywy, jak na horrorze w kinie Ta obawa, że poznamy kogoś innego Te lęki przed utratą ukochanego Te drgawki, które przechodzą przez ciało Boimy się, że czasu będzie za mało I to zapewnienie o bezsilności My chcemy miłości, a nie samotności
Jeśli masz na myśli jakieś chore akcje i sceny zazdrości to się nie dziwię, że strach budzi w Tobie takie mało pozytywne emocje. We mnie budzi motywację i chęć do dalszych starań, empatii, zaufania. To, że się boję o mojego ukochanego, nie znaczy, że mu nie ufam, sprawdzam i robię mu kazania - o nie! Gdy się o coś martwię - rozmawiam z moim partnerem o tym. Nigdy się na nim nie zawiodłam, a lęki o jego utratę mam czasem mniejsze, a czasem większe, ale to jest spowodowane tylko i wyłącznie coraz większym uczuciem jakim go darzę i pragnieniem życia obok niego.
... strach rodzi podejrzenia, a pidejrzenia rodzą krzywdę dla partnera... obudź w kimś wątpliwości a sam sobie zniszczy miłość...
... a ból i wyrzeczenia?... bądź przygotowana, jak dobrze wyszkolony żołnierz... ale nie myśl o tym i nie bój się... inaczej "zalegniesz w okopie" i dalej nie pójdziesz... miłość z Tobą "w jednym okopie" nie zostanie, pójdzie naprzód...
Irracjo, miłośc jest najcudowniejszym uczuciem, przysięgą, obietnicą, nadzieją.. Jaka istnieje na tym świecie. To są wyrzeczenia i ból. Ale wszystko co kosztuje Nas miłość jest wynagradzane tysiąckrotnie, a strach jest naturalnym skutkiem, bo gdy kochamy to się martwimy, bo gdybyśmy byli całkowicie spokojni, bylibyśmy pewni ,że już nie musimy się starać i walczyć, a miłość przerodziłaby się raczej w przyzwyczajenie ;)