Menu
Gildia Pióra na Patronite

Libido effrenata

Słyszę stal jęczącą od napierającego nań żaru
Góry oszalałej nagłym Flegetonu wytryskiem,
Jak skalne uskoki zęby zaciskają z piskiem
Unosząc kolejny napływ płonącego ciężaru

Wrzeszcząc ognistym podmuchem w chodniki
Niczym serce oszalałe krew w każdym kierunku
Pompuje, topiąc komory bez litości i ratunku
Rozsiewa swe małe diabły, płomyki-chochliki

Wnet wylew ostateczny nastaje i tonie
Wszystek, każda ściana jako żywa płonie
Której śmierć zapomnianą ogień trawi

I oblizuje każdą szczelinę namiętnie,
Wpychając pazernie swój język mrok dławi
Wszelkiej krzywizny i wgłębień ponętnie.

5942 wyświetlenia
41 tekstów
5 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!