Krwistą smugą nakreślę kształt Twoich ust mym spragnionym rozkoszy oddechem. Później rzęsą jak pędzlem stworzę twe oczy z dwóch lazurowych chmur, by potem z pasją zetrzeć je pocałunkiem na każdym skrawku ich bytowania.
Twoja zagubiona dłoń jak sztylet naznaczy me mokre namiętnością ciało jednocześnie ryjąc w mej pamięci Twe imię.
Delikatnym, cichym szeptem zwilżysz mi ucho, przyspieszając bicie twardego jak głaz serca i wedrzesz się we mnie jak morderca, jak dzikie zwierzę. I zniszczysz do końca. I rozszarpiesz na strzępy.
A ja w słodkiej ekstazie śpiewać będę twoje imię, tak własne jak oddech, jak śmierć, ulotne jak szelest anielskiego skrzydła.
Nie taki głaz z tego serca... Miło się tu zatrzymać i porozwiązywać zagadki słów :) Najbardziej zaciekawiła mnie "krwista smuga"... Chodzi o włosy? A może o... ? ;]