A wieczorami zapalam światełka choinkowe choć już marzec w ich blasku ubraną jedynie we wstyd podziwiałeś mnie rozbierając cierpliwie pocałunkami ust miększych niż wyglądały wzrokiem cieplejszym niż wcześniej dotykiem delikatniejszym niż się spodziewałam roztapiasz oziębłe skrawki wrażeń nadajesz ognisty im kolor Twój dotyk zafascynowany poznaje każdy mój kształt poddaję mu się cała przyjmując w podzięce rozkosz bliskości
te rysunki na plecach nagich pod moimi palcami kreślę dokładnie to kroki naszego tańca jedności serc blisko siebie bijących dla Ciebie moje dla mnie Twoje oddane rytm melodii wyznaczony oddechami namiętnością i rozkoszą przesyconymi uspokaja się powoli by ukoić dusze zgubione w locie nad przestworzami naszych pragnień
zasypiasz wtulony w burzę rozsypanych na poduszce moich włosów bezpieczny otoczony troskliwymi objęciami
podziwiam Cię nie wiedząc że potem będę żałować tylko tego że wszedłeś na herbatę by rozgrzać jedną z grudniowych nocy