Z wilgotnych dżdżystych dni, samotności, bezmiłosnych czyichś słów plenią się wnioski jak grzyby: jawią się pewnego dnia nie wiadomo skąd, szare i posępne oglądają się za nami. Biada myślicielowi, co nie jest swej roślinności ogrodnikiem, lecz tylko jej podłożem!