Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.
Zgodzę się z tym kiedyś kochałem szczerą miłością i z tej miłości kupiłem pierścionek zaręczynowy bo twierdziła że też mnie bardzo kocha ale jak to w życiu bywa co jest piękne kiedyś się kończy wydawało mi się że zabawiła się moim kosztem a wiecie facet myśli że jak bierze pannę z dzieckiem to ma taka w głowie poukładane i czar prysł Wtedy obiecałem sobie że już nigdy nie pozwole na to żeby tak cierpieć kto kochał prawdziwie i z serca [...]
Jakie to mdłe użalać się nad czymś, co było i minęło a życie tu na ziemi jest jedno (no chyba, że wierzymy w reinkarnacje, bądź mamy siedem żyć jak kot), więc, po co skazywać się na samotność tylko, dlatego że ktoś wcześniej nas nie docenił. Każdy z nas powinien znać swoją wartość i nie powinna być ona uzależniona od faktu porzucenia nas przez drugą osobę.
Doświadczyłam... uciekłam przed bólem i cierpieniem, do czego? do samotności! Nadal KOCHAM i kochać nigdy nie przestanę! Moje serce na zawsze będzie już zajęte! Życie się dla mnie skończyło...pozostało istnienie bez większego znaczenia...
swieta prawda, niektorzy tak maja ze jesli raz sie zawioda szybko nie zaufaja ponownie, dlatego boja sie ponownie zakochac.. ja naleze wlasnie do takich osob. moze to oznaka slabosci...???