... nie jesteś szczera... ani wobec innych, ani wobec siebie... piszesz czym miłość nie jest... czego nie powinna zawierać... jednocześnie nie dajesz ludziom nic w zamian... nie wskazujesz w którą stronę "powinni iść" by poprawnie kochać i być kochanymi... sama nie wiesz czego pragniesz... nie wiesz czego powinnaś pragnąć... tak na prawdę nawet nie wiesz czego nie chcesz i nie pragniesz, bo do tego trzeba właśnie wiedzieć czego się chce... jesteś jak wędrowiec który nie wie dokąd idzie... nie wie skąd idzie, bo nie wiedząc dokąd idzie pogubił się w tym czy był już tutaj czy nie...
Nie jestem ludziom nic winna. Nie jestem misjonarzem, nikogo nie nawracam na drogę miłości, piszę.
Ciekawe, skąd Ty tak dużo na mój temat wiesz. 😉 Skąd takie wnioski i jak się mają do tego, co piszę? Gdy się nie umie zaatakować tezy, to się atakuje adwersarza.
... we wszystkim co robisz, mówisz, piszesz jest część Ciebie... to nieuniknione... wystarczy "zajrzeć" między słowa by odkryć, ujrzeć kawałek Ciebie... to samo dotyczy "odkrywania" mojej osoby... pytanie czy umiesz, czy chcesz "zajrzeć", "zerknąć" pomiędzy słowa...
... gdy nie umie się obronić tezy, to się neguje wszelkie kontrargumenty... nawet nie analizuje i nie odpowiada, lecz tylko neguje... jak na razie tak właśnie postępujesz...
Tak, jest tam moja wiedza. Nie zawsze doświadczenia osobiste. Nie wiem więc, skąd takie wnioski. Zawsze jestem ciekawa i zaglądam. Szkoda, że tego nie wyczytałeś z tych kawałków mnie. Gdybym nie była ciekawa, nie pisałabym tekstów na TEN temat.
Neguje się, gdy myślenie o danej rzeczy się zmieniło. Już wszystko przeanalizowałam dawno temu i odrzuciłam jako fałszywe (mam na myśli to, co większość przedstawia w tym temacie). A dowodzić niczego nie mam potrzeby, bo nikogo nie pragnę przekonywać. Jeśli ktoś pyta, odpowiadam, ale zwykle nikt nie pyta, a ja nie mówię, kiedy nikt mnie o to nie prosi.
Nawiasem mówiąc, cały czas daję rozsądne argumenty, ale. inni je ignorują.