Menu
Gildia Pióra na Patronite

Jak dalece wierny rzeczywistości może być obraz innego człowieka, jaki tworzy w swojej wyobraźni ktoś, kto tak naprawdę jest niewidomy? I to obraz kreowany przez tego człowieka wyłącznie swoimi własnymi słowami. Obraz bardzo subiektywny chociażby już tylko z tego powodu, że ludzie najczęściej postrzegają siebie samych inaczej, niż widzą ich inni. I dotyczy to zarówno ich zachowań, jak i wyglądu. Przeważnie uważają, że są lepsi, bardziej atrakcyjni, wyżsi, szczuplejsi, z mniejszą łysiną, z większymi piersiami, z mniejszym brzuchem, z czerwieńszymi i bardziej wydatnymi ustami, z większymi oczami czy dłuższymi rzęsami. Nawet gdy nie mają takiego planu lub zamiaru, opisując siebie, zawsze trochę kłamią. Bez premedytacji, ale kłamią. Gdy dochodzi jeszcze do tego oddalenie i anonimowość, którą zapewnia Internet, i gdy nie ma obaw przed konfrontacją z rzeczywistością, to te nieświadome kłamstewka – chociaż wielokrotnie zdarzają się kłamstwa perfidnie przemyślane, świadome, ułożone w misterną manipulację – mogą być o wiele bardziej fantazyjne i w ten sposób paradoksalnie także bardziej przekonujące. Ten paradoks ma uzasadnienie. Ludzie nie chcą w Internecie spotykać zwykłych szarych rozmówców. Wystarczą im w zupełności sąsiedzi z bloku spotykani w windzie i przy zsypie na śmieci lub koledzy czy koleżanki z pracy, którzy już sto razy opowiedzieli im o swojej działce za miastem, zżerającym ich kredycie lub nowej tapicerce do lanosa. W Internecie chcą spotkać kogoś pięknego, fascynującego, frapującego, innego, wyjątkowego. Dokładnie takiego samego jak oni. I gdy do tego czują się samotni, to idą na takie spotkania jak na randkę z kimś z elitarnego klubu lub stowarzyszenia pięknych ludzi. Zapominają, że często jest to zwykła randka w ciemno, być może -gdy mają pecha - z grubą, natapirowaną sąsiadką z parteru lub łysawym, dłubiącym w nosie kolegą z działu transportu. Elitarny klub pięknych ludzi może okazać się klubem nieogolonych, śmierdzących potem, niedomytych i kłamliwych żyjących poetów w niedopranych wyciągniętych swetrach, wykrzywionych butach i z brudem za resztkami obgryzionych paznokci. Przychodzą godzinę spóźnieni na wymarzoną, opowiedzianą romantycznie w szczegółach pierwszą randkę i wszystko, co mają do zaproponowania, to McDonald's i kolacja nie przy świecach, ale przy stoliku tuż obok drzwi prowadzących do toalety. Z hamburgerem i małą porcją frytek. Na końcu okazuje się na dodatek, że są akurat „od kilku dni” bezrobotni i trzeba za nich zapłacić.

ODIUM

ODIUM

Dodał(a) cytat

81 368 wyświetleń
193 teksty
36 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!