Coraz wymyślniejsze leki, coraz intensywniejsze techniki terapeutyczne. Kwestie systemowo-społeczne starannie się przy tym omija. W dyskusji o emocjach, o melancholii, smutku czy depresji nie używa się w ogóle pojęć dotyczących sfery politycznej i społecznej. Nie podejmuje się refleksji nad tym, w jaki sposób urządzona jest wspólnota, której jesteśmy częścią. Wszystko – słyszymy za to – jest w naszej głowie, w naszym mózgu albo najwyżej w naszej prywatnej historii, w relacjach z rodzicami. Tylko my jesteśmy za siebie odpowiedzialni, tylko my możemy więc użyć narzędzi służących poprawie samopoczucia. Skorzystać z usług psychiatry, terapeuty, coacha, nauczyciela medytacji, szamana podającego ayahuascę.
Dzięki temu system społeczny, który nas wpędza w rozpacz, może bezpiecznie trwać, niczym nie niepokojony. Zamiast go zmieniać – pogrążeni jesteśmy w desperackich próbach zmieniania siebie. Jest mu to bez wątpienia na rękę.
Dodał(a) cytat