Spacerem się idzie, gdzieś poza teren zamieszkały najlepiej. Najczęściej zresztą te aleje noszą od tych drzew nazwę - lipowa. Tam, w któreś z lipcowych słonecznych popołudni, obrywa się te cudne słodko pachnące kwiaty z tymi dwoma jasnymi liśćmi przy kwiatostanach. Tak rwiemy z pół reklamówki - wystarczy, a potem w domu wsadzamy te kwiaty do większego garnka, zalewamy wodą i gotujemy jakiś czas. Wygotowane kwiaty wyciągamy, wyciskamy, a do wywaru dodajemy cukier i sok z cytryny, tyle ile kto lubi i jaką słodkość smaku potrzebuje. Znowu gotujemy. Tak powstaje jeden z najzdrowszych i najsmaczniejszych soków. Jesienią, zimą,...chociaż moim zdaniem każdą porą roku idealny, gdy zmieszamy go z wodą lub herbatą - cóż powiedzieć jeszcze? - tak smakuje poezja życia.