Kolejną noc spędzam dziś samotnie. Wpatruję się w gwiazdy, nie mogąc zasnąć. Szukam...sama nie jestem pewna czego. Możliwe, że jakiegoś znaku od gwiazd. Prawdopodobnie czekam aż przyjdzie do mnie szczęście. Chociaż wiem, że nic dziś z nich nie odczytam. Z resztą, nie tylko dziś. Nigdy. Może nie dla wszystkich przeznaczone jest doznać prawdziwego szczęścia, czy też zadowolenia z własnego życia. Możliwe, że jest to dobry moment by coś w nim zmienić. Gwiazdy dalej nie wskazują żadnej drogi. Patrzę się w nie i widzę nicość, czy możliwe, że są one tak samo samotne jak ja? Przecież mają wokół siebie inne, równie piękne. Możemy nazwać je rodziną lub przyjaciółmi, dokładnie tak to odbieram. Są przecież razem, prawda? Być może niekoniecznie. Być może one tylko przebywają obok siebie, ale są dla siebie całkowicie obce. Jak my, jak my wszyscy, tutaj. Niby obok, a jednak tak daleko. Niby wspólnie, a jednak osobno. Kto by pomyślał...