Był człowiek, którego każdy inaczej postrzegał. Jedni widzieli w nim pocieszyciela, anioła stróża, noścę dobrej nowiny oraz ostatniego z zasadami. Inni z kolei widzieli w nim oprawcę, szatana, demona, konserwatystę. A on sam widział siebie jako jednego z wielu, tych którzy mają ambicje. A ja widziałem w nim nadzieję, miłość, dobre obyczaje i lekką złośliwość, jednak po dziś dzień nie wiem dlaczego ci, którym pomagał podcieli mu skrzydła, a wrogowie jego, w geście dobrej woli, dali mu miecz do obrony. Czy tylko ja pragnąłem podać mu rękę? Dziś nie ma wrogów i nie ma przyjaciół, pozostał mu tylko jeden: on sam (i wróg i przyjaciel w jednej osobie).