bo tak w sumie jest... rodzimy się, a potem nieuchronnie, z każdym dniem przybliżamy się do śmierci... ale najważniejsze, że pomiędzy tymi dwoma zjawiskami dzieje się tyle cudnych rzeczy :-) czasem też naznaczonych bólem... dobra. dość! milknę.... wprowadziłam nastrój wysoce pesymistyczny :-)