Vinci, nasz stan psychiczny, to kiedy dochodzimy do wniosku, że już naprawdę leżymy i musimy zdjąć z siebie przynajmniej część ciężaru, by móc powstać.
Pisząc to nie miałem na myśli definitywnego ich wyłączenia, chodziło mi o coś chwilowego, by odpocząć, nabrać sił, a później zmierzyć się z tym samym problemem na nowo, lecz tymrazem nie upaść.