Szczęście ma dwa oblicza: Pierwsze, to rzut kością, nieoczekiwana losu przychylność. Drugie zaś, to stan w umyśle na który musimy nieustannie, ciężko pracować.
"po prostu wiesz" - czyli nadal szczęście to coś, co musi przejść przez nasz umysł abyś (przykładowo ty) mógł powiedzieć "po prostu jest". Jeśli coś jest (istnieje) to zawsze jest w obrębie czegoś. Energia istnieje w układzie, przedmiot na stole, myśl w umyśle itp. Skoro wg ciebie szczęście nie jest w umyśle (jako określenie wytworzone przez człowiek na pewien korzystny dla niego stan rzeczy/przebieg spraw) to gdzie się znajduje. Piszesz "jesteś nim, cały" - to bym rozumiał że szczęście jest w człowiek zawsze. I tu bym się zgodził - jeśli ciężko pracujemy nad tym, by o tym fakcie nie zapomnieć np. przez nadmiar pesymizmu lub negatywne zdarzenia losowe. A pod pojęciem "pilnowania się" widzę to że -jak mawia przysłowie- "szczęściu czasem trzeba pomagać":)
Tylko zlituj się nie pisz że "słuchaj co inni gadają" - wyciągam własne wnioski, na tyle na ile to możliwe. Bo nie istnieje człowiek mający w 100% własne wnioski. Wszyscy jesteśmy skażeni innymi ludźmi.
A czym że są procesy myślowe człowieka jeśli nie - jak to nazwałeś - patyczkowymi technikami? Szczęście to nie przedmiot, nie istnieje realnie, więc ma taką wartość jaką nadadzą jej "patyczkowe myśli" ludzi? Nawet jeśli to jakaś "mistyczna siła" to nie ma masy i kształtu, więc opisać można ją tylko abstrakcyjnie. Aby coś w umyśle utrzymać - trzeba nad taką myślą pracować.
Niewiarygodne ale prawdziwe:) Stan szczęścia (ten w umyśle) nie stworzy i nie utrzyma się sam. To poczucie iż mamy szczęście że nie urodziliśmy się np. z zespołem Downa, albo że jesteśmy ogólnie zdrowi. Gdy zaczniemy prowadzić zły tryb życia i zdrówko zacznie się sypać, wtedy niejako "tracimy to szczęście" - na własne życzenie zresztą.
Jak mawiał Merowing: "Gdzie inni widzą zbieg okoliczności, ja widzę konsekwencje. Gdzie inni widzą przypadek, ja widzę cenę."