Tak, jedyne pocieszenie w tym, że z depresji można zazwyczaj wyjść, przynajmniej na jakiś czas... Może to właśnie jest wtedy jedyne możliwe "zmartwychwstanie"? Dlatego śpieszmy się kochać siebie, nim wszystko stanie się obojętne...
No tak, depresja to w pewnym sensie "śmierć za życia". Ale myślę, że póki nas boli, to wciąż "żyjemy"... "Umieramy", gdy wszystko staje się nam obojętne...
Filipie - skąd wiesz, że można? Pytanie co rozumiemy pod śmiercią "duchową", pytanie czym w ogóle jest dusza, pytanie czy dusza może zmartwychwstać... Zbyt wiele pytań. Może lepiej po prostu nie umierać duchowo ;]]