Dla niego tęcza była jedynie barwą, dla Ciebie mostem, więc dlatego rozminęliście się... Wiem coś na ten temat... ja też kiedyś spotkałem taką osobę, która miała skrzydła i czekała na cud, ja miałem tylko niestety spracowane dłonie, starą chatę i uczucia... to zbyt mało, by żyć... Odpuściłem, lecz nie straciłem wiary... w końcu spotkałem kogoś, kto pokochał pieszczoty szorstkich dłoni i docenił ciężką pracę dzięki której bez czarów i skrzydeł zaczęły dziać się cuda... Pozdrawiam serdecznie i dużo słoneczka Ci życzę :)
A może czasem trzeba pozwolić ludziom pozostać na swoim... pozwolić widzieć błoto...wcześniej czy później ludzie zatęsknią za słońcem :).Czasami ludzie przekornie wybierają ziemię, by podkreślić siebie, wyróżnić się z tłumu...każdy jednak ma w sercu niebo bo niebo to życie, nawet kamień żyje, tylko któż słucha kamieni... Ludzie w poszukiwaniu piękna tęsknią za tęczą, zerkają po każdym deszczu w niebo... a później, gdy nasycą wzrok są szczęśliwi chwilą... lecz tęcza nie jest jedynie chwilą, to coś więcej niż kilka barw, tęcza jest mostem między deszczem a słońcem, między mrokiem a światłem, między człowiekiem a człowiekiem, między normalnością a innością... barwy są tylko piękną szatą, tak jakby nagrodą na moście ludzkich pielgrzymek do siebie... A Ty Dorotko wolisz być słońcem czy deszczem ? :).