Drogi Bartku, tutaj nie chodzi o argumenty, tylko o prawdę a często ona tkwi w szczegółach w dzieciństwie i jeśli nie stchórzymy w trudzie jej odkrywania i nie wycofamy się w pół drogi, zwyciężymy, bo ratujemy tę drugą osobę i inne, które mogłaby skrzywdzić nieświadomie... Tak to widzę Bartku.
:)... fajni jesteście, a dyskusja z Wami to wspaniała uczta wiedzy, pogody ducha i mądrości. Jeśli chodzi o te demony, to czy zastanawialiście się nad tym, że właśnie one być może zasłaniały, że nie potrafiłem dostrzec prawdziwego problemu? a może te demony to właśnie sztywne poglądy na jakieś tematy, problemy... może demony to stereotypy, może wstydliwość tematu... Demony nas zamykają, zamykają na świat na prawdę... Takiego wewnętrznego rozliczenia potrzebowałem, by postawić odpowiednią diagnozę, rzeczy nazwać po imieniu i sprawić by ktoś zaczął się leczyć na swojego diabła... Wszystko można leczyć, tylko nie zawsze stawiamy precyzyjne diagnozy... często nie świadomie cierpimy i krzywdzimy siebie, innych... właśnie przez te demony, nasze demony, te, które nie pozwalają nam do końca dotrzeć do tych szczegółów, w którym przecież tkwi diabeł :). Heh... i ci Wy na to? :)
... zbyt szybko się poddajemy i przestajemy pracować nad samym sobą... chcemy wygrywać wielkie, często spektakularne wojny na terenie świata, a przegrywamy potyczki w wewnątrz siebie... Mierzymy się z cudzym diabłem, pouczamy, przytaczamy swoje wizje życia nie zastanawiając się, że to może nasze poglądy są nic nie warte, bo wynikają z traumy naszej bolesnej przeszłości... Nie rozliczyliśmy się z naszych demonów i właśnie ten ból powoduje, że nasze życie, to jedne, wielkie poczucie przegranej, więc grzebiemy w innych... Rozliczenie się ze swoimi demonami czyni nas wolnymi, a zatem możemy spojrzeć na innych z pozycji pięknego ptaka, który w swoim locie ukazuje prawdziwą wolność nie obciążoną kłamstwem, przeszłością i bólem... Pozdrawiam Cię serdecznie.