Wychowałam się w małym mieście. Mama pracowała dorywczo, natomiast tata był spawaczem i pracował w Norwegii. W domu bywał raz na dwa, trzy miesiące. Zwykłe przywoził mnóstwo prezentów i w ten dzień nie musiałam iść do szkoły. Lubiłam się uczyć, byłam ciekawa świata i też bardzo chciałam by ojciec był ze mnie dumny, więc każdego roku przynosiłam do domu świadectwo z paskiem. Gdy byłam nastolatką nie zwracałam dużej uwagi na płeć przeciwną, w sumie to z wzajemnością, bo dojrzewałam później niż rownieśniczki. Dostałam się bez problemów na UW. Pierwszego chłopaka poznałam na pierwszym roku. Był ode mnie dużo starszy. Z nim też straciłam dziewictwo. Na trzecim roku okazało się że byłam dla niego tylko zabawką. Spotykał się z kilkoma innymi w tym samym czasie. Byłam w nim zbyt zauroczona by to zauważyć, dopiero gdy przespał się z moją współlokatorką, prawda wyszła na jaw. By zapomnieć o nim skupiłam się na nauce. Po obronie magisterki, zaczęłam doktorat. Szybko dostałam kilka lukratywnych ofert pracy, więc przerwała studia doktoranckie i oddałam się w wir pracy.
Już w pierwszy weekend dostałam od koleżanek zaproszenie na babski wieczór.
Mimo, że sporo wypiłyśmy, ich otwartość i swoboda w tematach damsko męskich zrobiła na mnie takie wrażenie, że pamiętam każdy szczegół z tamtego wieczoru. Szybko dowiedziałam się, że jak romans, to z każdym, byleby nie z przełożonym, bo już na starcie jest się w gorszej pozycji. Kumpele doskonale znały możliwości każdego faceta w firmie. Do dziś pamiętam jak opisały mojego kolegę z którym w tedy robiłam projekt:
"Chude łapki, chude nóżki, chudy tyłek i duży sprzęt. Serio, jak mu stał to wyglądał jak jakaś karykatura. Do tego wystający brzuszek od piwska, przez co wyglądał jak wychudzone dziecko w opuchlizną głodową i maczugą między nogami. Ohyda. Chwilę z nim byłam, bo przecież nie jestem płytka. Gucio prawda, jestem. Do dzisiaj wspominam to z obrzydzeniem."
Cóż... nigdy nie miałam ochoty zweryfikować tej opinii.
Tak mijały lata. Gdy pojawił się Tinder dopiero zaczęła się zabawa. Zaczęłyśmy rywalizować, kto poderwał większe ciacho. Faceci lecieli jak ćmy do ognia. Któregoś razu jedna z nas wpadła na pomysł, by zrobić konkurs na największe i najmniejsze przyrodzenie. Takich zdjęć dostawałyśmy bez liku. Zwycięzcy mieli dostać nagie zdjęcie jednej z nas. Dostali. Wzięłyśmy pierwszą lepszą gołą babe z galerii Google, przyciełyśmy fotkę tak, by nie było widać głowy i podpisałyśmy, że to jedna z nas. Laureaci dowiedzieli się w jakich zawodach wzięli udział i w jakiej kategorii wygrali.
Kiedyś wracając z takiej imprezy wsiadłam do taksówki. Wypiłam trochę za dużo, nawet by wracać tramwajem. Taksówkarz byl ode mnie sporo młodszy. Po chwili niewinnej wymiany zdań dowiedziałam się, że jest wolny, w sensie, że nie ma klienta no i matrymonialnym. Odwiózł mnie pod dom. Pod pretekstem, że nie mam pieniędzy przy sobie by zapłacić, zaprosiłam go do mieszkania. Seks był krótki, ale namiętny. Dałam mu swój numer telefonu. Następnego dnia zadzwonił. Spotykaliśmy się na kawie. Okazało się że studiuje na AWFie. Dorabia sobie jako kierowca Ubera. Umówili się na kolejny wieczór. Seks był jak za dawnych lat. Z fantazją, romantycznie, kilka razy. Na kolejne spotkanie umówiłam się z nim w galerii handlowej. Chciałam pochwalić się nim przed koleżankami i kupiłam mu kilka ubrań by lepiej się zaprezentował. Po miesiącu zauważyłam, że spotka sie jakąś dziewczyną, ani mi, ani jemu to nie przeszkadzało. Nawet pożyczyłam mu na randki swój samochód. Spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu na romantycznej kolacji, albo robiliśmy sobie wypad za miasto na kilka dni. Na koniec dostawał drobne upominki: zegarek, perfumy, bilety na mecz Legii.
Po skończeniu studiów chłopak wyjechał.
Któregoś zimowego ranka nie odpalił mi samochód. Zadzwoniłam po pomoc. Przyjechał mechanik i zabrał samochód na lawetę. W pracy dostałam telefon, że będzie po południu do odebrania. Lubię ekstrawaganckie samochody. Czerwony Fiat 124 Spider to nie jest częsty widok na polskich drogach. Weszłam do zakładu, wokół mojego auta stała grupka mężczyzn. Gdy zauważyłam, że auto budzi u nich większe zainteresowanie niż ja, spytałam: Który chce się ze mną przejechać? Wszyscy byli chętni. Wybrałam wysokiego bruneta.
Jak mnie koleżanki z nim zobaczą, to zemdleją, pomyślałam. Pod pretekstem, że czegoś zapomniałam w pracy podjechaliśmy pod firmę. Gdy koleżanka spytała jak tam mój samochód, odparłam, że mam nowego osobistego kierowcę. Wszystkie pobiegły do okna, by go zobaczyć.
Postawiłam mu obiad i wróciliśmy razem do domu. Dopiero z nim po czterdziestce, dowiedziałam się, co to jest seks. Jego ciało, temperament... koledzy z pracy odpadali na starcie.
Facet szybko zorientował się, co jest grane. Gdy przestało mu wystarczać, że ubiera się i je ma mój koszt i zaczął domagać się motoru, zerwałam z nim kontakt.
Autor