CIENIE I BLASKI rozdz. 14

Victoria Angel

Jagoda musiała być obecna w sądzie podczas odczytania wyroku. Jednak nie musiała zabierać głosu.

- Proszę wstać! Wysoki sąd idzie! — usłyszała.

Sędzia dłuższy czas milczał, jakby nad czymś się zastanawiał. A prokurator coś mu podszeptywał do ucha. W międzyczasie było słychać pokasływania.

Po rozpatrzeniu sprawy z powództwa cywilnego o napad i próbę gwałtu na nieletniej, Jagodzie Zawadzkiej, sąd ogłasza wyrok, skazując winnego wskazanych czynów, Aleksandra Mierzwę, na dwa lata pozbawienia wolności, w zawieszeniu na pięć lat. Zobowiązuje go także do zapłacenia pięciu tysięcy złotych grzywny jako zadośćuczynienie za uszczerbek na zdrowiu Jagody Zawadzkiej. Ponadto Aleksander Mierzwa zobowiązany jest napisać własnoręcznie przeprosiny, zwracając honor pokrzywdzonej. Winnemu popełnionych przestępstw wymienionych w protokole orzeka się także zakaz zbliżania się do nieletniej na okres pięciu lat, jednocześnie informując, że naruszenie jej nietykalności osobistej w tym czasie grozi odwieszeniem wyroku — zakończył sędzia.

- Bogu dzięki, już po wszystkim — odparła matka dziewczyny.

- I ty w to wierzysz, mamo? — odezwała się cicho Jagoda.

- Nie jestem pewna, czy jest po wszystkim, bo Mierzwa mieszka w bloku naprzeciwko. Poza tym, czy to jest za sprawiedliwa kara dla niego? Dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Maaamo! Sąd zwyczajnie sobie ze mnie zadrwił. W każdym razie moim zdaniem zapadł bardzo niesprawiedliwy wyrok. Nie takiego wyroku oczekiwałam.

- A grzywna pięciu tysięcy złotych? — nastolatka zawiesiła głos.

- Moje dziecko — zdziwiła się Anna.

- Pieniądze nie zwrócą mi tego, co było przed włamaniem i napadem.

- Zwykły świstek papieru z wyrazem „przepraszam” i kasa nie są w stanie cofnąć tego, co się już wydarzyło. I nigdy nie będzie już tak jak przedtem. Rozumiesz?! — uniosła się Jagoda.

W gruncie rzeczy ma rację — pomyślała matka.

Matka nie zdawała sobie sprawy, jakie konsekwencje będzie musiała ponieść dziewczyna i z czym jeszcze będzie się musiała sama zmierzyć.

Aleksander Mierzwa, po wyjściu z sali sądowej, nagle zaczepił Jagodę. Dziewczyna pobladła, odwracając się do niego wystraszona. Ledwo powstrzymała się od krzyku. Mierzwa posłał jej groźbę:

— To jeszcze nie koniec! Nie myśl, że wygrałaś, gówniaro! Dopiero teraz ci pokażę, na co mnie stać! — wykrzykując, machał palcem przed jej nosem.

Jagoda, spuszczając głowę, odwróciła się tyłem do niego i jego rodziny.

Adwokat podszedł do Mierzwy, ujął go za rękę.

- Proszę się uspokoić i powstrzymać się od publicznych pogróżek, jeśli nie chce pan sobie bardziej zaszkodzić. Wszystko jest nagrywane przez kamery.

Po ogłoszeniu wyroku tylko na pozór wszystko zaczęło wracać do normy. Jagoda coraz bardziej zamykała się w sobie. Nie było nic, co by ją usatysfakcjonowało. Uzmysłowiła sobie, że nadal nie czuła się bezpiecznie i pewnie w domu rodzinnym. Ojciec z pewną dozą dystansu zapytał matkę o wyrok, jaki zapadł w sądzie, ale też nie zagłębiał się szczegółowo w przebieg wydarzeń, których nie był świadkiem. Jedyne, co ogromnie go poruszyło, to odszkodowanie.

Z upływem czasu Jagoda zaufała Hieronimowi na tyle, że traktowała go jak brata. Gdy chłopak gościł w Nadróżu, byli niemalże nierozłączni.

Wkrótce ludzie w okolicy zaczęli ich traktować jak parę.

Nikomu przez myśl nie przeszło, że łączyło ich zbyt bliskie pokrewieństwo, żeby mogli tworzyć związek. Kiedy nie było go widać przez dłuższy czas, ktoś zaraz pytał podczas zakupów matkę Jagody:

— Gdzie zięć? Kiedy wróci?

Kobieta, będąc po trzydziestce, czuła się jeszcze na tyle młodą, że nie widziała się jakoś w roli teściowej.

Hieronima i Jagodę nieco bawiła ta wybujała fantazja. W końcu wspólnie doszli do wniosku, że najlepiej będzie, jak nie będą niczemu zaprzeczać. Skoro sąsiedzi i znajomi postrzegają ich jako parę, to zdaje się to nawet bezpieczniejsze dla Jagody.

76 943 wyświetlenia
707 tekstów
14 obserwujących